Cześć! Jak zapatrujecie
się na debiuty? Podchodzicie do nich z przymrużeniem oka? Izabella
Jagiełło w historii “Let’s Fall in Love” przedstawia nam historię Lake i
Josha - pani weterynarz i biznesmena. Ich znajomość nie rozpoczyna się
miłością od pierwszego wejrzenia, a sprzeczką od pierwszego wejrzenia.
Choć jak to się często mówi, kto się czubi ten się lubi. Josh nigdy
szukał partnerki na stałe, dla niego liczą się tylko chwilowe
przyjemności. Jednak gdy w jego życiu pojawia się urocza, troskliwa i
przemiła dziewczyna o imieniu Lake, mężczyzna zaczyna inaczej patrzeć na
swoją przyszłość.
Zawsze powtarzam, że debiuty rządzą się
swoimi prawami i przy nich jestem w stanie przymknąć oko na pewne
kwestie, tak gdy tutaj pojawił się błąd związany z tłem czasowym po
prostu poszłam dalej. Nie ukrywam przerażało mnie tępo tej powieści. Po
tygodniu już ta dwójka znała swoje rodziny, ba po dwóch dniach
znajomości Josh zabrał Lake na urodziny swojego ojca. No cóż, ekspresowe
tempo. I byłam o to zła, bo historia zapowiadała się ciekawie, a
wystarczyło w tym całym galopie dodać po prostu zwrot “tydzień/miesiąc
później”.. i fakt gdy dostaliśmy już to magiczne określenie poczułam, że
czytam zupełnie inną książkę. Mam wrażenie, że to właśnie od tamtego
momentu fabuła wskoczyła na dobre tory i mogłam cieszyć się tą
historią.
Mimo tego szybkiego startu to muszę przyznać, że
bardzo przypadła mi do gustu sama kreacja wszystkich bohaterów. Mieli
pazur i konkretne wartości, którymi się kierowali. Było zabawnie, z
jajami i chwilami dramatycznie, jak przystało na dobry wątek z
przeszłości, który ciągnął się za bohaterami. Jest to słodko - gorzka
historia, która pokazuje jak silna potrafi być więź z rodziną i drugą
połówką, na którą otwieramy się powoli każdego dnia.
I
pomimo tego, że gdzieś tam te uczucia bohaterów galopowały od samego
początku, to jeśli chodzi o prawdziwe i szczere deklaracje to na nie
trzeba zaczekać. W sumie, jak na wszystko co dobre.
Spodobało mi się
połączenie biznesmena i pani weterynarz - coś nieszablonowego. Żałuję
tylko, że tak mało dostajemy profesji Lake. Początek w klinice
zapowiadał się ciekawy, jednak przez jej późniejsze perypetie całkowicie
gdzieś zniknął.
Tak jak sami możecie zauważyć, ja mam bardzo
mieszane uczucia. Ani nie jestem zakochana w tej historii, ani nie
uważam, że była ona zła. Dla mnie to coś pośrodku. Jeśli chodzi o pióro
autorki to nie mam się do czego przyczepić, sam pomysł na historię
również na plus, jednak dla mnie tutaj za dużo się dzieje. Nasza główna
bohaterka robi za herosa, który każdemu ratuje życie. Zabrakło mi tutaj
troszkę normalności i takich zwykłych prostych uczuć. Mam wrażenie, że
przez większość książki idziemy na bogato. Czy to w emocje, zakupy czy
postrzeganie sytuacji. Choć mimo wszystko zachęcam do przeczytania,
uważam, że ta książka pozwoli wam na chwilę relaksu, odpoczynku i
zapomnienia.
Współpraca reklamowa: Wydawnictwo Niezwykłe
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: