Hej! Jak tam po świętach? Mam nadzieję, że udało się choć trochę odpocząć. Ja dziś mam dla Was bardzo emocjonującą książkę, która z pewnością poruszy wasze serducha. A mowa tutaj o książce “Tyle pamiętam” autorstwa Beaty Dulewicz. Jest to książka, która niesie ze sobą wiele bólu i z pewnością zaliczyć ją trzeba do tych bardziej wartościowych pozycji. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Szósty zmysł.

OPIS OD WYDAWCY

Kochająca mama, nieobecny ojciec.
Cudowny chłopak, bolesna miłość.
Życie nie jest bajką, którą opowiada nam się w dzieciństwie do snu.


Lata sześćdziesiąte. Kingę wychowywała mama – ojciec porzucił je obie jeszcze zanim się urodziła. Dostawała od niej mnóstwo wsparcia, jednak dotkliwie odczuwała brak drugiego rodzica. Musiała walczyć z bezmyślnymi komentarzami oraz okrutnym traktowaniem rówieśników. Te niełatwe przeżycia sprawiły, że wyrosła na osobę z niską samooceną i ograniczonym zaufaniem do ludzi.
Lata osiemdziesiąte. Nastoletnia Kinga spotyka Jurka, sąsiada wujostwa, u których spędzała wakacje. Zakochuje się pierwszą, szalenie silną miłością. Dzięki chłopakowi nabiera pewności siebie, a świat zyskuje zupełnie nowe barwy.
Lata pełne bólu. Niestety nic nie jest dane na zawsze. Miłość, która miała być wybawieniem, stała się długoletnią udręką…

Opowieść Kingi to niezwykle poruszająca historia – wywoła u Was łzy, uśmiech i rumieńce. Niezwykły debiut Beaty Dulewicz rozpoczyna dylogię Tyle pamiętam. Zapamiętacie tę pozycję na długo! 


RECENZJA

Główną bohaterką książki jest Kinga, którą poznajemy gdy jeszcze była dzieckiem. Mimo, iż miała mamę, która kochała ją całym sercem, dziewczynie zawsze brakowało ojca, dla którego mogłaby być córeczką tatusia. W dzieciństwie wielokrotnie wyśmiewana przez dzieci, przez co zamknęła się w sobie i nie akceptowała samej siebie. Jej światopogląd zmienia się gdy poznaje Jurka, który pokazuje jej piękno, które w niej tkwi. Mówi się, że pierwsza miłość zmienia człowieka, i tak właśnie było w jej przypadku. Jednak miłość potrafi też zranić dogłębnie, zranić tak, że nie będziemy chcieli już żyć. Jak potoczą się losy Kingi? Jaki wpływ na jej życie będzie miał ojciec oraz mężczyzna, którego po raz pierwszy pokochała szczerą i prawdziwą miłością?

“ (...) hipermnezja to pamięć absolutna, dzięki której obdarzeni nią ludzie pamiętają całe swoje życie, dzień po dniu, niemal od wieku niemowlęcego.”

Mam wrażenie, że cokolwiek napiszę o tej książce to będzie za mało. Nie jestem wstanie opisać tego jak wiele sprzecznych emocji wywołała u mnie ta historia. Powiedzieć, że to świetny debiut, to tak jakby ująć tej książce. Pani Beata stworzyła piękną historię, słodko - gorzką, która z pewnością zostanie z czytelnikiem na dłużej. Podczas czytania miałam wrażenie, że autorka skrupulatnie wszystko sobie zaplanowała, tutaj nie było miejsca na przypadek. Wszystko jak najbardziej ma swój cel i sprawia, że cała fabuła jest ze sobą bardzo spójna. W środku nie ma miejsca na nudę, ciągle coś się dzieje. Pojawia się przemoc, próba gwałtu, zazdrość, zdrada, ucieczka, walka z anoreksją. 

Jeśli myślicie, że jest to książka jakich wiele, to muszę was zmartwić. Nie jest to prosta historia, a z pewnością nie jest łatwa do czytania. Autorka funduje nam zarówno wesołe jak i smutne chwile. Główna bohaterka tak jak każdy z nas ma swoje wzloty i upadki, z których musi się podnieść. Myślę, że to właśnie sprawia, że ta historia staje się tak bardzo realna. Taka Kinga, może żyć wśród nas. Może to być nasza sąsiadka, krewna czy też dalsza znajoma. Czuć, że autorka bardzo postarała się, aby książka mimo swojej bolesnej strony była przyjemna w odbiorze. Z pewnością Pani Beata zadbało o to, aby książka była rzeczywista, a czytelnik mógł w nią uwierzyć. 


Uważam, że książka “Tyle pamiętam” jest napisana przez osobą, która w życiu wiele przeżyła, a jej doświadczenie jest wręcz odczuwalne podczas czytania. Z czystym sumieniem mogę Wam polecić tą historię. Gwarantuje, że nie będziecie mogli się od niej oderwać. Autorka zagwarantuje Wam nie mały rollercoaster emocji. I z pewnością do czytania konieczne są chusteczki! 


“Chciałam, żeby to wszystko się skończyło, żebym przestała czuć. Coś we mnie pękło, zupełnie jakbym stała na skraju wzgórza, gdzie krok w przód oznacza upadek w przepaść, a droga powrotna została odcięta.”

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: