Dzień dobry kochani, dziś mam dla was finał pewnej serii. Serii mafijnej, która skradła moje serce. „Wierne serca” autorstwa Leny M. Bielskiej to piąty finałowy tom serii „Bellomo”. W końcu nadchodzi czas ostatecznego starcia. Vito, Vivienne, Salvatore, Zoja, Silvio, Payton, Roberto i Giovanna muszą podjąć decyzję od których będzie zależeć ich życie. Rodzina rozdziela swoje działania na kilka frontów. Vito i Silvio znajdują się w Ameryce, Salvatore rusza do Rosji, natomiast Gio będzie we Włoszech. Wszyscy będą musieli zmierzyć się z demonami przeszłości i pokonać swoich wrogów. Bez tego nie będą mogli normalnie żyć. Nie wtedy gdy ktoś poluje na ich życie. Decyzje jakie podejmą będą rzutowały na resztę.. czy uda im się wyjść z tej wojny cało? A może ktoś poniesie konsekwencje i rodzinna Bellamo będzie musiała opłakiwać czyjąś stratę?
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Niezwykłe!
OPIS Z OKŁADKI
Piąty, finałowy tom serii „Bellomo”, w którym niektóre serca zostaną złamane…
Tym razem poznacie dalsze losy Rodziny z perspektywy każdego z
bohaterów: Vita, Vivienne, Salvatore’a, Zoi, Silvia, Payton, Giovanny i
Roberta. Nie będą to dla nich łatwe chwile i nie wszystkim przyjdzie żyć
długo i szczęśliwie…
Rodzina się rozdzieliła. Tymczasem Pięć Rodzin i Cosa Nostra mają
ogromne kłopoty. W wyniku zmasowanych ataków w światku mafijnym wybucha
wojna. Nikt już nie jest bezpieczny.
Po tym, jak Roberto został aresztowany, władzę przejmuje Giovanna.
Następnie głowy Rodzin zwołują Komisję Syndykatu, na której podejmują
decyzje odnośnie do działań w walce z przeciwnikami. Planowana jest
zemsta na wrogach, jednak jednocześnie wszyscy martwią się o własne
bezpieczeństwo, bo nigdy dotąd nie byli tak daleko od siebie.
A przecież tylko razem mogą zwyciężyć.
RECENZJA
Pierwsze
co przychodzi mi do głowy to stwierdzenie, że to naprawdę piękne
zakończenie tej historii. We wcześniejszych częściach głównie skupiliśmy
się na każdej parze osobno, tutaj jedna mamy całą książkę poświęconą
całej rodzinie Bellomo. Perypetie bohaterów w tej części pochłonęły mnie
doszczętnie i nie mogłam się oderwać od czytania. Mimo, iż autorka na
samym początku doprowadziła mnie do małego zawału, to jednak wiedziałam,
że nie mogła nam tego zrobić. Nie tak szybko i nie w taki sposób
(chociaż przez chwilę miałam moment zawahania). Jednak wracając już do
całej historii, to autorce należą się ogromne gratulacje, ponieważ
opanowała tak wiele wątków w jednej książce, że aż szok uwierzyć, że
wpadła na to jedna osoba. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Muszę przyznać,
że lekko obawiałam się, że jeśli cała historia w tej części będzie
pokazywana z tak wielu perspektyw to nie będę czerpała przyjemności z
czytania. Jak bardzo się myliłam to wiem tylko ja. Nie mogłam oderwać
się od czytania, a wielką przyjemność sprawiało mi czytanie tej historii
właśnie z różnych perspektyw.
Nie mogę zapomnieć, że tutaj akcja
goni akcję. Co kilka stron przenosimy się raz do Stanów, raz do Rosji
no i oczywiście nie możemy zapomnieć o Włoszech, w których mieszkają Gio
i Roberto. Podobało mi się to zorganizowanie i akcja na wielu
frontach. Każda z grup miała swoje zadanie i musiała wyeliminować swoich
wrogów, co nie było takie proste. To na co jeszcze osobiście zwróciłam
uwagę to fakt, iż autorka zastosowała tutaj wiele różnych taktyk i
sposobów działania. Mi to osobiście przypadło do gustu, ponieważ cała
historia była przez to o wiele ciekawsza. Oczywiście oprócz Gio, którą
uwielbiałam za chęć wysadzenia wszystkiego i wszystkich.
Muszę
przyznać, że z pewnością jest to najbardziej emocjonalna część tej
serii. Jest przede wszystkim przepełniona pięknymi wyznaniami miłosnymi,
które mnie osobiście rozczuliły. W końcu kto by się spodziewał, że
największe skurczybyki potrafią być romantyczni?
„Ani się obejrzałem,
a stałaś się całym moim światem. Pieprzoną ostoją. Moim schronieniem.
Nie potrafię bez ciebie żyć. Na samą myśl o tym, że mógłbym cię stracić,
mam ochotę przypiąć cię do siebie kajdankami, żeby móc cię zawsze
chronić. Nigdy nikogo nie kochałem, aż.. … aż cię nie spotkałem.”
Mogę Wam obiecać, że nie obejdzie się bez smutków i łez, ale nie będę Wam tutaj nic spolerować, musicie przekonać się sami..
Osobiście
będę tęsknić za tą rodzinką. Autorka spisała się na medal podczas tej
serii. Każda książka jest inna. Każda historia jest inna. Jednak coś
pozostaje bez zmian. Bez zmian pozostaje świetne pióro autorki. Świetne
historie. Świetne wykreowane postacie. Chociaż nie! Z każdą częścią jej
lepiej. Aż żal, że jest to moje pożegnanie z tą serią. Ciężko uwierzyć,
że to koniec. Jeśli ktoś jeszcze nie miał przyjemności poznać się z tą
serią, to gorąco zachęcam! Z pewnością nie będziecie zawiedzeni!
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: