Dzień dobry drodzy czytelnicy! Dzisiaj przychodzę do was z książką, której premiera była kilka dni temu. Autorką jest Aga Kalicka, którą już powinniście znać ze wcześniejszej recenzji, gdyż jakiś czas temu miałam przyjemność czytać inną jej książkę. Jednak dzisiaj nie o tym. Dziś chciałabym wam opowiedzieć o jej najnowszej powieści "Dźwięk spadających łez". Jest to piękna historia, która poruszy wasze serca. 

 Za egzemplarz do recenzji dziękuje pięknie Agnieszce <3

OPIS Z OKŁADKI

 Noc, podczas której diabeł opętał Detroit, naznaczyła Lukasa na zawsze. Właśnie wtedy, będąc małym chłopcem, uczestniczył w wydarzeniach, których nigdy nie powinien był nawet oglądać. Zmanipulowany, z niemającym już dla kogo bić sercem, utracił cząstkę siebie.


Tak narodził się Silent. Milczący chłopak, którego jedyną siłą były… marzenia.


Prozaiczne, lecz dla niego, otulonego obojętnością, nieosiągalne. Pragnął normalności, czystej pościeli, dobrej dziewczyny chcącej wysłuchać tego, co ma do powiedzenia. Chciał wzbić się w powietrze, wysoko, ponad otaczającą go beznadzieję. Marzenia te były jego przetrwaniem. Ostatnią płozą ratunku.
Kiedy wreszcie wiatr zaczyna mu sprzyjać, wiejąc w plecy, a nie w oczy, Lukas zyskuje wiarę w odmianę losu. Ten jednak bywa przewrotny.
 

Jedynie bezgraniczne braterstwo i pełna zrozumienia miłość mogą przywrócić dawno utraconą równowagę. Tylko czy uczucie do dziewczyny może dodać skrzydeł, a przyjaźń nauczyć latać? Wsłuchaj się w ciszę i usłysz zaklęty w krystalicznych kroplach dźwięk… Dźwięk spadających łez.

 


RECENZJA
 

Lukas od dzieciństwa miał w życiu pod górkę. Był kilkuletnim chłopcem, który musiał zmierzyć się z przemocą domową. Jego matka próbowała uchronić go przed nieprzyjemnymi wydarzeniami lecz sama nie była w stanie zrobić wiele. Lukas stał się światkiem przerażających wydarzeń w skutek których powstał Silent. Ta pamiętna październikowa noc odcisnęła piętno na chłopaku, który od tego dnia przestał się odzywać. Pragnął on normalnego, spokojnego życia w którym nie będzie musiał się bać. Lucas nigdy nie tracił w wiary i ciągle posiadał w sobie nadzieję na lepsze jutro. To właśnie te marzenia utrzymywały go jeszcze przy życiu. Najpierw na jego drodze stanął Red – rudowłosy chłopak, który jako pierwszy wyciągnął w jego stronę pomocną dłoń. Później przyszły kolejne osoby, lecz czy są one w stanie uratować tego zniszczonego mężczyznę przed cierpieniem?

„Dźwięk spadających łez” jest to książka, która z pewnością zaskoczy nas swoją fabułą niejednokrotnie. Ta książka zawiera w sobie wiele humoru. Jednak znajdziemy w niej również wiele historii, które wzruszą nas do łez. Opisując krótko tą historię jest to piękna książka, ze smutną historią, która chwyta za serce.

Książka jest pisana z perspektywy Lukasa, co już na początku bardzo mi się spodobało. Ja osobiście jestem fanką historii, które są pisane męskim okiem. Jednak mnie ujęło w tej książce to, że dzięki temu mogliśmy poznać to co siedzi w głowie mężczyzny. Jego przemyślenia są bardzo emocjonalne. Za wielki plus uważam fakt, iż mężczyzna potrafi być i poważny i zabawny. To dodało fajnego smaczku całej historii. To, że mężczyzna jest niemową sprawia, że mamy możliwość się zatrzymać i zobaczyć jak wielką moc mają czyny.

W całej tej historii nie mogę zapomnieć o postaci Red’a – najlepszego przyjaciela Lucasa. Był on jego podporą. Jego obrońcą. Darem z niebios. Nie wnikał w ciężkie sprawy Lucasa. Interweniował. Gdy pojawiał się problem, był pierwszą osobą, która śpieszyła go rozwiązać. Co również istotne on także jest prze zabawny.  Jest pewna scena o której niestety nie mogę wam wspomnieć, gdyż jest to ranga wielkiego spojlera – jednak ja czytałam tą scenę kilka razy i śmiałam się przy niej w głos dobre kilka minut.


Książka „Dźwięki spadających łez” pokazuje, że wygład czy też zachowanie w żadnym stopniu o nas nie świadczy. Postać Matildy i jej rodziców również może nam pomóc uświadomić, że tak naprawdę za kolorowymi drzwiami nie jest tak kolorowo jak może się wydawać.


Podsumowując ja jestem bardziej usatysfakcjonowana niż przypuszczałam na początku. Spodziewałam się, że ta książka będzie dobra, gdyż znam już twórczość autorki – jednak nie spodziewałam się takiego „sztosu”. Cała ta historia troszkę mnie zesmuciła. Była naprawdę wyjątkowa. Cieszę się, że niosła ze sobą pewne przesłane. Nie jest to kolejna „pusta” książka, o której zapomnę za dwa dni. Czyta się ją bardzo przyjemnie. Mi przeczytanie jej zajęło jedno popołudnie. Autorka zdecydowanie ma lekki i miły styl. Mogę was zapewnić, że nie będziecie wstanie oderwać się od tej książki.

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika

Brak komentarzy: