Dzień dobry drodzy czytelnicy, dziś mam dla Was coś czego wcześniej jeszcze nie było.  Dzięki uprzejmości wydawnictwa videograf mogłam dla was zrecenzować serię autorstwa Małgorzaty Falkowskiej. Na instagramie codziennie mogliście czytać recenzje, jednak dzisiaj chciałabym podsumować spotkanie z twórczością autorki. 

Dziękuję pięknie wydawnictwu videograf za chęć z współpracy przy tych tytułach.

"MĄŻ POTRZEBNY NA JUŻ"


OPIS Z OKŁADKI

Lekka komedia z nutą romantyzmu, opowieść o sześciu przyjaciółkach z dzieciństwa, które mimo różnych zawodów i zainteresowań wspierają się w ważnych momentach życia. 28-letnie singielki, dzielące swoje sekrety od czasów podstawówki, kłócą się o wszystko, ale postanawiają kibicować Bernadecie w realizacji ambitnego planu. Coroczna zabawa w postanowienia noworoczne staje się dla niej początkiem trudnej drogi w poszukiwaniu męża. Jej perypetie ukazują, jak ciężko w XXI wieku znaleźć idealnego kandydata, mimo wielu możliwości, jakie daje nam świat. Bernadeta w każdym napotkanym mężczyźnie widzi przyszłego męża, ale kolejne związki przynoszą rozczarowania.

 
RECENZJA

„Mąż potrzebny na już” to moje pierwsze spotkanie z piórem pani Małgorzaty Falkowskiej. Dzięki uprzejmości wydawnictwa mam przyjemność zapoznać się z całą serią tych książek. To co mnie najbardziej przyciągnęło do nich była obietnica połączenia romansu z dobrą komedią. Czy właśnie to dostaliśmy w pierwszej z nich?

Historia opiera się na sześciu przyjaciółkach, które są związane ze sobą od dziecka. Sylwester to dla nich specjalny czas, w którym rzucają sobie wyzwania na najbliższy rok. Główna bohaterka postanawia wyjść za mąż. Jednak nie będzie to takie proste, gdyż do tego faktu potrzebuje partnera, którego na chwilę obecną nie ma. Pierwsze dni nowego roku spędza na poszukiwaniach, które uwaga – nie idą za dobrze. Co za tym idzie wpadka goni wpadkę, przez co my naprawdę możemy się nieźle pośmiać. Jednak to nie są jedyne problemy Bernadety. W poszukiwania przyszłego męża dla niej wkręciły się nie tylko jej przyjaciółki ale i rodzina oraz współlokator Karol. Chyba nie muszę tutaj wspominać, że i te historie były naprawdę przepełnione humorem?

To na co ja zwróciłam moją uwagę byli bohaterowie, nie dość, że mają fajne i ciekawe charaktery to również byli bardzo różnorodni i kolorowi. Nie dało się ich nie lubić. Sama nie wiem czy to przez ich wykreowanie czy to humor książki sprawił, że byli oni dla mnie bardziej przyjaźni i atrakcyjni. Uwielbiam pomysłowość głównej bohaterki, która robi wszystko byleby tylko osiągnąć swój cel. Każdy mężczyzna to dla niej potencjalny kandydat na męża. Nie ważne gdzie go poznała czy też zobaczyła.

Jednak poza tym całym humorem i tą całą otoczką kryje się naprawdę piękny morał. Musimy pamiętać, że nie możemy szukać miłości na już. Ona sama nas znajdzie. Czasami pojawia się niespodziewanie, a czasami przychodzi jednak z czasem. Musimy jednak pamiętać, że nic na siłę.
Książka wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie i już się nie mogę doczekać dalszych historii. Zdecydowanie i z czystym sumieniem polecam wam tą książkę na te letnie jesienne wieczory. Pamiętajcie, humoru nigdy za mało!

 

"GORZEJ BYĆ NIE MOŻE"

 OPIS Z OKŁADKI

Kontynuacja przygód sześciu zwariowanych przyjaciółek, bohaterek książki "Mąż potrzebny na już". Życie Zosi wydaje się wręcz idealne. Bogata dziedziczka nie ma w zwyczaju się niczym przejmować. Przyziemne problemy zdają się ją omijać szerokim łukiem, jednak los, a w zasadzie bliscy postanawiają to zmienić. Kiedy wydaje się, że gorzej być już nie może, Zosia uświadamia sobie, w jak wielkim jest błędzie. Czy zakochana w sobie bogaczka poradzi sobie z problemami, których nie są w stanie rozwiązać pieniądze jej ojca? Nadeszła pora, aby rozpocząć walkę egocentryzmu, pieczołowicie pielęgnowanego od urodzenia, z uśpionym głęboko ziarnem altruizmu, które chce wykiełkować.


 RECENZJA

„Gorzej być nie może” to druga część historii o szóstce przyjaciółek od Małgorzaty Falkowskiej. Tym razem naszą główną bohaterką staje się Zosia Majer. Niestety jest bardzo rozpieszczona. Nie przejmuje się nikim i niczym, a wszystko za sprawą jej bogatego taty, dzięki, któremu może mieć wszystko o czym zamarzy. Jednak życie lubi być przewrotne i okazuje się, że tym razem będzie musiała poradzić sobie w inny sposób.


W tej części autorka ponownie postanowiła na dawkę humoru i nieprzewidywalną historię od której nie będziecie mogli się oderwać. Zośka będzie musiała zająć się swoją młodszą siostrą, gdy jej ojciec postanawia wyjechać na Dominikanę. Oczywiście nie obędzie się od wielkiej wpadki. Już pierwszego dnia dziewczyna ją gubi. Na pomoc wzywa swoje przyjaciółki, aby te pomogły odnaleźć jej małą. Podczas poszukiwań okazuje się, że to właśnie rodzina wywinęła psikusa.


Jeśli miałabym porównać historię Zośki do pierwszej części to jednak większe wrażenie wywarła na mnie pierwsza część. Tutaj miałam pewien problem z zachowaniem Zośki. Z jednej strony bardzo ją lubiłam, natomiast z drugiej strony jej zachowanie lekko mnie drażniło. Często wydawała mi się płytka przez jej wypowiedzi. Mam mały dylemat jeśli chodzi o naszą główną bohaterkę. Dobrze wiecie, że uwielbiam silne i stanowcze bohaterki, a tym razem musiałam się mierzyć z lekkoduchem.


Jednak patrzę na tą historię inaczej niż na inne, dlatego, iż w dużej mierze jest to komedia, a więc bohaterka musi być charakterystyczna, aby ją zapamiętać. Ja z pewnością zapamiętam Zośką. Jeśli chodzi o sam styl autorki, to tutaj nic się nie zmienia, nadal uważam, że książkę czyta się bardzo przyjemnie. Autorka nie męczy nas zbędnymi opisami, a zaskakuje szybko płynącą fabułą. Trzeba podkreślić, że tutaj nie ma miejsca na nudę. Jeśli miałabym powiedzieć czy książka mi się podoba, to jedynie mogę powiedzieć, że jest ciekawa. Nie do końca czuję, że to mój klimat. Jednak myślę, że sami musicie się przekonać czy to książka dla Was. To nie jest ostatnia część serii więc jestem ciekawa co autorka dla nas przygotowała i czym mnie jeszcze zaskoczy.


"POSZUKIWANI, POSZUKIWANY"

OPIS Z OKŁADKI

Do czego zdolna jest kobieta, aby zajść w ciążę? W zasadzie dwie kobiety… Po przygodach Berki i jej noworocznym postanowieniu: Mąż potrzebny na już oraz magicznej odmianie egocentrycznej Zosi z Gorzej być (nie) może nadszedł czas na nie… Jola i Monika postanawiają założyć rodzinę. A czym byłaby rodzina bez dziecka, dokładniej dzieci? Partnerki za namową przyjaciółek wpadają na coraz dziwniejsze pomysły, prowadzące do zajścia w ciążę, które – jak na nie przystało – kończą się absolutnym fiaskiem. Jednak ciąża to nie wszystko, kiedy pojawiają się coraz to nowe problemy, z którymi trzeba się zmierzyć. Jak sobie poradzą przyjaciółki w trudnych dla nich chwilach? Czy ich starania będą wystarczające, aby spełnić marzenie o szczęśliwej rodzinie?

RECENZJA

„Poszukiwani, poszukiwany” to trzecia część serii od Małgorzaty Falkowskiej o zwariowanych przyjaciółkach. Ostatnio opowiedziałam wam o pierwszej części, w której główną bohaterką była Berka, natomiast bohaterką drugiej części była Zośka, która nie do końca mnie przekonała. Dzisiaj mam dla was kilka słów na temat trzeciej części, w której pod lupę weźmiemy postać Joli i Moniki.

Tym razem głównym problemem naszych dziewczyn będzie chęć posiadania dziecka. Jolka i Monika będą chciały założyć rodzinę, a nie wyobrażają sobie tego bez dziecka, a właściwie bez dzieci. Rozpoczynają więc poszukiwanie dawcy nasienia. Nie do końca wiedzą jak się za to zabrać, więc na pomoc wzywają swój mały gang przyjaciółek. I samo to już powinno dać wam do myślenia, ż to właśnie od tego momentu zaczyna się cała historia. Oczywiście owiana w dużą dawkę humoru i historii, które nie koniecznie idą po myśli Jolki i Moniki. Kobiety rozpoczynają więc spotkania z potencjalnymi kandydatami na tatusiów, jednak żaden z mężczyzn nie wydaje się im odpowiedni. Czy uda im się znaleźć odpowiedniego kandydata?

Szczerze przyznam, że ta część o wiele bardziej przypadła mi do gustu niż historia Zośki. Jolka i Monika to mój ulubiony duet jeśli chodzi o tą serię. Autorka tutaj naprawdę popłynęła i zafundowała nam niebanalną historię od której ja tym razem nie mogłam się oderwać. Cała seria ma bardzo ‘prześmiewczy’ charakter przez co po raz kolejny byłam pod wrażeniem pomysłów na jakie wpadła autorka. Oczywiście nie brakuje tutaj również dobrego humoru, który możemy znać z poprzednich części.

W kilku słowach podsumowania muszę chyba przyznać, że jest to moja ulubiona część jeśli chodzi o tą serię. Zdecydowanie podobał mi się tutaj humor, oraz zaciętość głównych bohaterek. Nie obyło się bez gaf, jednak ja jestem pozytywnie nastawiona do tej historii. Książkę czyta się bardzo przyjemnie, a to za sprawą lekkości jaką Pani Małgorzata wplotła w całą fabułę. Zdecydowanie polecam wam tą książkę na te chłodne jesienne wieczory.

"NOWE STAREGO POCZĄTKI"


 OPIS Z OKŁADKI

Po powrocie z Afryki Zosia postanawia zmienić swoje życie. Czuje, że nadszedł czas na bycie odpowiedzialną... przynajmniej za kogoś. Wraz z mężem Sebastianem postanawiają stać się rodziną dla dzieciaków, które skradły serce Zosi podczas odbywania kary w domu dziecka, oraz Salomy… ich „pamiątki” po afrykańskiej misji. Na wieść o powiększeniu rodziny ojciec Zosi stwierdza, że najwyższy czas przekazać córce prezent pozostawiony przez zmarłą matkę. Gdy Zosia widzi zrujnowany stary dom z dala od Warszawy, jest załamana. Czy Zosia, Sebastian i przyjaciółki dadzą radę podarować starej posiadłości nowy początek?


RECENZJA

 „Nowe starego początki” to czwarta część z serii o zwariowanych przyjaciółkach od Małgorzaty Falkowskiej. Dzisiaj po raz kolejny naszą główną bohaterką staje się Zosia, którą mogliśmy poznać bliżej w drugiej części „Gorzej być nie może”. Kobieta wraz z mężem właśnie wróciła z Afryki. A wróciła nie sama, a z nowiną dla swoich przyjaciółek i ojca. Młode małżeństwo postanowiło adoptować dziecko. Saloma, bo tak ma na imię dziewczyna wkrótce pojawi się w kraju. Dodatkowo Zosia postanowiła również adoptować dwójkę dzieciaków z domu dziecka, w którym pomagała. Marcel i Dżesika to nowi członkowie rodziny. Ojciec Zosi jest z niej bardzo dumny, dlatego postanawia powiedzieć o prezencie od jej mamy, którym jest dom dla jej przyszłej rodziny. Zosia jest bardzo wdzięczna i pełna nadziei na przyszłe życie. Dom jednak będzie wymagał dużego remontu. Ale szalone przyjaciółki już sobie z tym poradzą..

Muszę wam przyznać na samym początku, że jest to chyba moja ulubiona część z całego cyklu. Wszystko mi tutaj pasuje. Mamy niebanalną historię, która wciąga nas od samego początku. Mamy bohaterkę, która zmieniła swoje zachowanie. Mamy humor, zazdrość i oraz to co najważniejsze – autorka pokazuje nam piękny proces budowania rodziny. No kurczę, czuję się w pełni usatysfakcjonowana. Uwielbiam te przyjaciółki, które w każdej sytuacji potrafią wymyślić nie raz coś tak absurdalnego, że głowa mała. Zdecydowanie autorka ma bujną wyobraźnię, to trzeba przyznać.

Po raz kolejny autorka zapewniła nam świetną rozrywkę, gdzie nie ma miejsca na nudę. Chyba nie ma nikogo komu nie spodobałyby się zapiski „Z pamiętnika idealnej matki”. No cóż co mogę wam powiedzieć, jest to rewelacyjna książka dla osób, które potrzebują dużą dawkę pozytywnych emocji w swoim życiu. Ja polubiłam styl autorki, jest naprawdę bardzo przyjemny w odbiorze. Nie mogę się doczekać się na kolejne książki od autorki.

 

 Jestem ogromnie wdzięczna wydawnictw videograf chęć podjęcia współpracy przy tych tytułach. Nie ukrywam bardzo dobrze bawiłam się podczas czytania. Autorka w świetny sposób przedstawiła historię zwariowanych przyjaciółek. Cóż, sama chciałabym się znaleźć w ich bandzie, na pewno nie byłoby nudno. Z czystym sercem mogę polecić tą serię każdemu kto poszukuje odskoczni od romansów mafijnych, biurowych czy nawet kryminałów. Z pewnością będziecie się dobrze bawić podczas czytania.

 

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika

 

Brak komentarzy: