Cześć kochani.. Dzisiaj mam dla Was kolejną recenzję i jest to kolejny romans mafijny. "Skazana na miłość" od Siobhan Davis to książka, która poruszyła we mnie różne emocje, jednak aby się o tym przekonać musicie zaglądnąć głębiej do recenzji. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Papierówka.

 

OPIS Z OKŁADKI

 

 RECENZJA

"Skazana na miłość" to historia Sierry i Bena. Jednak aby poznać całą historię musimy wyruszyć w podróż. Książka ma wiele przeskoków czasowych, główną bohaterkę poznajemy gdy ma 13 lat. Dowiadujemy się, że Sierra podkochuje się w chłopaku swojej siostry, jednak nie trwa to szybko, gdyż Ben z dnia na dzień znika z ich życia. Kolejny etap to gdy dziewczyna świętuje swoje 21 urodziny - czyli mamy przeskok o 8 lat - to właśnie wtedy ponownie spotyka Bena. Mężczyzna jest jej wybawieniem i tylko dzięki niemu dziewczyna unika gwałtu. Jednak, sprawy się komplikują i dwójka, aby ocalić dziewczynę musi uprawiać stosunek seksualny przed kamerami. Kolejne spotkanie na bohaterów to kolejny przeskok czasowy o 6 lat i to właśnie wtedy rozkręca się cała fabuła. Sierra ma 27 lat i jest samotnie wychowującą matką 5 - letniego syna Rowana. Kobieta chciała powiedzieć Benowi, że zaszła w ciąże, jednak to co odkryła sprawiło, że chce chronić dziecko przed głową rodziny mafijnej. Wyobraźcie sobie zdziwienie Bena gdy dowiaduje się prawdy.. Będzie gorąco. 

Cóż.. mam bardzo mieszane uczucia co do tej książki. Na wstępie muszę podkreślić, że książkę czytałam  3 dni - a w zasadzie normalnie jest to u mnie, że czytam książkę w mniej niż 48 godzin. Tutaj pojawia się ten problem, że "Skazana na miłość" to burza wszystkich pomysłów autorki. A jak wiadomo co za dużo to nie zdrowo. Pierwsze 200 stron książki to dla mnie jedno wielkie mistrzostwo. Czytałam książkę z niecierpliwością. Czekałam na kolejny zwrot akcji z utęsknieniem.  I jeśli książka zakończyłaby się na tych stronach nie byłabym zła. Uważam, że z tej książki można by wykrzesać dobre 3 tomy, które zachwyciły by czytelników. Za to dostajemy jednotomówkę, która jest zapchana "wszystkim i niczym". Przez blisko 300 stron czułam nudę. Niestety, ale jest to prawda. Te strony były słodko pierdzącą historią, która miała nas zapchać. Jestem obrażona na autorkę, gdyż naprawdę zmarnowała taki potencjał.

Nie zrozumcie mnie źle, książka nie jest zła. Nie o to mi chodzi. Raczej o to, że mam problem, że zamiast zrobić konkrety - dostajemy konkretny ale zapychacz, który zamula. Niby książka mafijna, a w niej więcej o niej słyszymy niż wyobrażamy. Naprawdę ciężko mi się to pisze, gdyż gdy rozpoczynałam tą książkę to początkowa akcja wgniotła mnie w fotel i nie mogłam się od niej oderwać. 

Moim światełkiem w tunelu są główni bohaterowie, a szczególnie ich męska część. Ben to mężczyzna w którym nie jedna z nas zakochałaby się przy pierwszym spotkaniu. Był opiekuńczy, kochany, a przede wszystkim mądry. Potrafił przewidzieć ruchy przeciwników. Leo - najlepszy przyjaciel Bena również wywarł na mnie pozytywne wrażenie, jednak tego ciacha zdecydowanie było za mało. Alesso - oh, uwielbiam jego początkową relację z Sierrą, gdy ta wykorzystywała go by Ben był o nią zazdrosny. No i nie mogę zapomnieć o małej kopii Bena - Rowan - uwielbiam tego typu dzieciaki w ksiażkach. Był kochany, zabawny i jak na swój wiek bardzo mądry. 

 Nie mogę krytykować całości, bo tak jak początek książki wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie, tak samo mam z finałem. Uważam, że był równie emocjonujący co początek książki.  Uważam, że jednak każdy z was powinien sam się przekonać czy to książka dla niego. Czy ją polecam? Oczywiście, że tak! Styl autorki jest nienaganny. Nie zapycha zbędnymi opisami miejsc. A co najważniejsze potrafi zaoferować czytelnikowi realne sceny i realnych bohaterów. Czy kiedyś powrócę do tej książki? Bardzo ciężko mi to stwierdzić, gdyby była kontynuacja i poznalibyśmy losy np. Natalii i Leo to bardzo chętnie! 

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika

Brak komentarzy: