Dzień dobry kochani, to już ostatni post przed moim wypadem weekendowym w góry i przed weekend tutaj mnie nie będzie, jednak zapraszam was na mojego instagrama gdzie będzie trochę relacji z wypadu. Dzisiaj mam dla was kolejny świetny romans z fajną i wciągającą historią. Mowa tutaj o książce "Granice zła" od Scarlett Cole. 

Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Muza.

 OPIS Z OKŁADKI

 

RECENZJA

Li  to młoda kobieta, która jest w drodze do Orlanda, aby wygłosić mowę podczas targów tatuażu. Niestety jej samochód zepsuł się, a na pomoc rudowłosej przyszedł Reid. Od samego początku między tą dwójką można było wyczuć ogromną chemię. Kobieta, która uważa, że nie nadaje się do związków jest w stanie stracić głowę dla nowo poznanego mechanika. Zarówno ona jak i Reid mają za sobą ciężką przeszłość, z którą ciągle muszą się zmagać. Czy ich krótki romans może się przemienić w coś większego? Jak bardzo demony z przeszłości zakłócą ich spokój?

„Granice zła” należą do książek, które jesteśmy w stanie przeczytać w ciągu jednego wieczora. Jest to czwarta części cyklu „Tatuaże” od Scarlett Cole. Do pełnego jej zrozumienia nie potrzebujemy znać fabuły poprzednich części, to jednak uważam, że gdybym je znała to przeżywałabym pewne wątki ze zdwojoną siłą. Fabuła książki jest zdecydowanie na plus. Osobiście jednak wolałabym więcej dramatów pomiędzy głównymi bohaterami, gdyż uważam, że wątki poboczne za bardzo grały pierwszą role.

Li jest bardzo silną kobietą, która osobiście mogłaby się stać moją inspiracją. Potrafiła ona podejmować trudne decyzje, przeciwstawiać się zdaniom innym gdy nadchodziła taka potrzeba oraz nie dawała się zmanipulować swojemu ojcu.

Reid jest mężczyzną, który w przeszłości podjął zła decyzję i teraz musi ciągle zmierzać się z je nieprzyjemnymi konsekwencjami. Wyrzuty sumienia ciągle do niego wracały, i podczas pobytu w Miami będzie mógł naprawić swoje błędy i prosić o przebaczenie.


Podczas czytania możemy zauważyć ile tak naprawdę zła oraz chęci poczucia władzy tkwi w nas. Ojciec głównej bohaterki gna do celu po trupach i z premedytacją jest wstanie poświęcić swoich bliskich by stanąć u władzy. 


Historia Li i Reida byłą pełna chemii, namiętności oraz ciągle rosnącego uczucia. Cała książka byłą pisana w trzeciej osobie, co nie było dla mnie za dużym problemem, mimo tego, iż zazwyczaj czytam je w pierwszej osobie. Sacrlett Cole wykreowała świetnych bohaterów z interesującą przeszłością, która była w stanie mnie porwać. Jest to przyjemny romans, który zdecydowanie podbił moje serce. Dodatkowo jeśli lubicie silne babki w książce to polecam wam ją z czystym serduchem!

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika

 

Brak komentarzy: