Cześć! Wy też tak bardzo nie lubicie długo czekać na kontynuację danej serii? Ja nie przepadam za takimi sytuacjami, lubię gdy całą historię możemy przeczytać w względnie krótkim odstępie czasowym. Na drugi tom serii “El diablo”, czyli  książkę “La Santa” Moniki Czugała musimy chwilkę poczekać, czy było warto? 

Po dramatycznych wydarzeniach z finału pierwszego tomu ponownie spotykamy się z bohaterami tej serii i znajdujemy ich w momencie, kiedy to Lena traci pamięć. Nie jest w stanie przypomnieć sobie ostatnich miesięcy. W tym nie pamięta swojego rzekomego narzeczonego - Carlosa. Jej serce bije szybciej w jego obecności, jednak dziewczyna nie jest pewna czy mężczyzna ma wobec niej szczere zamiary. Jego dziwne zachowanie, krętactwa, tajemnice, sprawiają, że dziewczyna zaczyna się zastanawiać czy może mu ufać. Gdy na światło dzienne wychodzą kłamstwa, którymi ją uraczył zaczyna mieć wątpliwości czy jest przy nim bezpieczna. 

“La Santa” to historia, która została podzielona na dwie części - pierwszą, “przed” pewnymi wydarzeniami i drugą “po” pewnych wydarzeniach. I tak jak przy “El Diablo” nie miałam żadnych problemów z historią, tak tutaj mam ogromnie mieszane uczucia. Początek historii mogę zaliczyć jako udany, dużo się dzieje i bohaterowie jak najbardziej na plus. Jednak gdy przychodzimy do drugiej części wszystko trafił szlak. Nie rozumiem dlaczego nagle, z podwójnej perspektywy dostajemy tylko perspektywę Leny. Dziewczyny, która piekielnie mnie irytowała w tej części. Nie pamiętam już jakie uczucia wywoływała u mnie podczas pierwszego tomu, ale tutaj to jakiś inny level denerwującej postaci. I ja sobie zdaje sprawę, że jest to po prostu kreacja, ale jak dla mnie poszło to zdecydowanie za daleko. Nie mogłam znieść już jej zachowania względem Carlosa. To nic, że ona też popełniała multum błędów, jednak jej zdaniem to on zawsze był ten zły i to on musiał się płaszczyć. Ja strasznie nie lubię takiego zachowania. Męczy mnie. 
 
Carlos ratował tą książkę. Miał głowę na karku i głęboki wór cierpliwości. Jego tajemnicza aura sprawiała, że nie odłożyłam tej historii na bok. A przekomarzania z Zuzką i sprawa z makaroniarzem sprawiły, że miałam szczery uśmiech na ustach. Właściwie to więcej emocji dało się wyczuć na lini Carlos - Zuzka, niż Carlos - Lena, którzy głównie swoje sprawy załatwiali w sypialni. Kreacja Leny w tej części to totalny brak zaufania do Carlosa. Pokazała mi, że łączy ich głównie pożądanie. Ja uczuć i emocji z jej strony nie czułam.

Zakończenie nie było dla mnie zaskoczeniem, znając twórczość autorki wiedziałam, że będzie ono słodko - gorzkie. I choć chciałabym powiedzieć o nim coś pozytywnego to jest mi ciężko, bo strasznie mnie rozczarowało. Nie jestem zła za jego przebieg, a przedstawienie. Bach, szybki epilog i finito. No nie, gdzie tutaj emocje, uczucia, dreszczyk niepewności? Gdzie perspektywa Carlosa, która była tutaj ogromnie potrzebna? Dla mnie ta książka po prostu jest niedopracowana. Być może, gdyby ta podwójna perspektywa została uchowana, ja miałabym inne odczucia. Nie ma tych uczuć i emocji, które dało się odczuć przy pierwszej części. A perspektywa wiecznie niezadowolonej i marudzącej nad swoim losem Leny mnie nie ekscytuje. 

Czy polecam ten tytuł? Nie zniechęcam. Wiem, że będzie to fajny dodatek, dla osób, które wyczekiwały kontynuacji. Wbrew pozorom dobrze się bawiłam z tymi bohaterami. Autorka ma lekkie pióro, które sprawia, że przez tą historię się po prostu płynie. Ja spodziewałam się po prostu czegoś innego i nie jestem usatysfakcjonowana tym co finalnie do nas trafiło. Bywa i tak. 🤷
 

 

Współpraca reklamowa: Niegrzeczne Książki

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: