Hej! Wybaczcie, że przez ostatnie dni mnie nie było, jednak zatrzymała mnie książka o której dzisiaj troszkę Wam opowiem. Nie lubię “zastoju czytelniczego” jednak czasami się zdarza, gdy natrafimy na “ciężką” książkę. 

Niestety mowa o historii, która zachwyciła mnie swoim opisem “Należymy do siebie” - Aleksandry Ziętek. Książka opowiada losy Angeli oraz Jace. Spotykają się podczas jednej z imprez na którą wybrali się ze znajomymi. Już od pierwszej chwili między tą dwójką zaczyna iskrzyć. On jest bardzo przystojny, szarmancki i sprawia, że Angela czuje się przy nim bezpieczna. Dość szybko wyjawia mu swoją tajemnicę, o której nie wie nikt z jej bliskich. Ich relacja bardzo szybko się rozwija, okazuje się, że Jace jest bajecznie bogaty i wraz z mamą prowadzi firmę po śmierci ojca. Jednak czy mężczyzna jest z nią całkowicie szczery? 

Książka “Należymy do siebie”  jest podzielona na części i ma uwaga, aż osiemdziesiąt siedem rozdziałów. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z powieścią o tak dużej ilości rozdziałów. Oczywiście z jednej strony jest to atut, ponieważ  poznajemy tą opowieść z perspektywy obojga głównych bohaterów. Dodatkowo taki zabieg powinien sprawić, że książkę będzie czytało się znacznie szybciej. Jednak mnie ta książka okropnie męczyła, historia mnie nie porwała i niestety strasznie się dłużyła. Pierwsze sto siedemdziesiąt stron części pierwszej skupiły się na zbliżeniach pomiędzy bohaterami i ewentualnych randkach. A i przy okazji mieliśmy mały dramat i chwilowe rozstanie, w sumie nawet dwa. Ja naprawdę nie wiem na czym opierała się ta relacja i okropnie podczas czytania mnie to drażniło. Nie lubię tak szybko rozwijającej się relacji pomiędzy bohaterami, a tutaj to nawet nie był sprint, to było coś jeszcze szybszego.

Mimo, iż opis obiecywał nam garść sekretów to rozbroił mnie fakt, że główna bohaterka już na samym początku swojej znajomości z Jacem opowiedziała mu o swojej tragedii mimo, iż wcale go nie znała. Była to bardzo absurdalna sytuacja, która sprawiła, że podchodziłam do tej historii z dystansem. 

Najbardziej w tej książce zaintrygował mnie wstęp przed rozpoczęciem każdej części oraz epilog. Ile w tym było emocji, uczuć i sentencji. Nie zrozumcie mnie źle, to nie jest była zła książka. Muszę przyznać, że pióro autorki było bardzo interesujące i podoba mi się to jak pisze, jednak fabuła tej historii po prostu do mnie nie trafiła. Czytanie tej książki mnie po prostu męczyło. Autorka chciała wcisnąć w książkę za dużo rzeczy na raz. W dodatku relacja pomiędzy głównymi bohaterami to był rollercoaster emocji. Myślę, że każdy z Was powinien sam ocenić czy jest to książka dla niego. W przyszłości bardzo chętnie przeczytam inne utwory autorki, ponieważ tak jak wspomniałam podoba mi się jej styl pisania, po prostu niekoniecznie książka “Należymy do siebie” była dla mnie.


 

Współpraca: Wydawnictwo EditioRed

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: