Hej! Jak Wam mijają te dni pełne przygotowań do świąt? U mnie bardzo intensywnie i z całych sił staram się wykrzesać trochę czasu na czytanie. Dziś mam dla Was kilka słów o książce, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. “Good boys do bad things” autorstwa Rozy Violet Barlow to historia, po którą koniecznie trzeba sięgnąć.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NovaeRes.
OPIS OD WYDAWCY
Kiedy jesteś studentką trzeciego roku prawa, ostatnim, czego pragniesz, jest wplątanie się w przestępczy świat. Właśnie taką niespodziankę szykuje los dla Audrey, której marzy się wielka kariera w kancelarii. Po długim dniu spędzonym w rodzinnym domu dziewczyna postanawia przed snem wziąć gorącą kąpiel. Gdy zmęczona zasypia w wannie, niewiele brakuje, by doszło do nieszczęścia. Ratuje ją nieznajomy mężczyzna, który w tajemniczy sposób dostał się do mieszkania. Kim jest i jakie ma wobec niej zamiary? Do czego doprowadzi to zaskakujące spotkanie?
RECENZJA
Vincent
i Audie poznają się w dość niekonwencjonalnych warunkach. Ona zasypia w
wannie, a on jest rabusiem, który planował okraść dom jej mamy. Sami
przyznacie, że to dość niespodziewany duet. Tak się składa, że cała ta
historia jest bardzo charakterystyczna. Pojawia się tutaj zarówno
uczucie, które jest piękne i bezinteresowne ale również obraz tragedii
rodzinnej czy też grupa przestępcza, która będzie chciała namieszać.
Jak
sami widzicie tutaj nie ma miejsca na nudę. Autorka na każdym kroku
zaskakuje czytelnika wątkami, które sprawiają, że od lektury nie można
się oderwać. A najciekawsze w tym wszystkim jest to, że autorka nie
sięga po znane nam dotąd schematy. Muszę przyznać, że nie sądziłam, że
ta pozycja tak bardzo mnie zaskoczy. Oczywiście w pozytywnym tego słowa
znaczeniu. Od samego początku byłam pod ogromnym wrażeniem pomysłu na tą
historię oraz to jak ona się później rozwijała. Największym
zaskoczeniem dla mnie z pewnością była postać Davida.
"Jakiekolwiek
decyzje podejmiemy, już zawsze będę cię nosił głęboko w sercu,
wiedząc, że jako jedyna naprawdę mi pomogłaś."
“Good boys do bad things” to z pewnością historia, która opisuje piękną miłość. I nie, to nie jest za mocne słowo. Ujęła mnie ona swoją delikatnością. Bohaterami, którzy mieli dobre serca, mimo, iż życie ich nie oszczędzało. Relację przy której każda kobietka się rozpływa. Opiekuńczość. Troska. Przyjaźń. Bezinteresowność. Tak w skrócie mogłabym opisać relację, która się nawiązała pomiędzy Vincentem a Audie. Była ona słodko - gorzka, gdyż ta dwójka musiała się zgrać, a nie jest to łatwe gdy pochodzi się z innych światów.
Jeśli jeszcze się
zastanawiacie czy warto sięgnąć po tą książkę, to muszę rozwiać wasze
wątpliwości. Nie ma co się nad tym zastanawiać. Książka jest
rewelacyjna. Świetnie napisana z dużą dawką przeróżnych emocji, które z
pewnością każdemu przypadną do gustu. Ja z pewnością za jakiś czas
ponownie się za nią zabiorę, dlatego z czystym sercem mogę wam ją
polecić.
"Kocham ją. Kocham to, że jest w stanie wybaczyć mi
dosłownie wszystko, choć nie zamierzam już nadwyrężać jej uczuć i
korzystać z tego, że nie potrafi długo chować urazy. Choć może
małe niesnaski będę prowokował, bo podoba mi się taki sposób
godzenia się."
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: