Hej! Nie wiem czy Wy macie podobnie, ale mi dzisiaj całkowicie udziela pogoda. To zdecydowanie nie jest mój dzień. Jednak nie ma tego złego, miałam cały dzień, żeby nadrobić pisanie pracy magisterskiej, a teraz publikuje dla Was recenzję książki którą udało mi się przeczytać kilka dni temu. Dzisiaj mam dla was lekką historię miłosną z pięknym wątkiem w tle. Mowa tutaj o książce Penelope Ward „Antychłopak”.  

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu EditioRed.


OPIS OD WYDAWCY 

 Co może zrobić ze swoim życiem samotna matka niemowlęcia? Carys na razie nie mogła wrócić do pracy, przecież nie miała z kim zostawić Sunny. Zresztą nie chciała wracać do swojej starej firmy — nie, dopóki dyrektorem był ojciec Sunny. Poświęcała się więc w pełni córeczce i próbowała odpoczywać, kiedy mała zasypiała, co jednak nie zawsze się udawało. Przyczyną bezsennych nocy był hałas zza ściany. Sąsiad głośno cieszył się kawalerską wolnością.

Deacon, utalentowany projektant gier, był przystojny, przyjazny i miał poczucie humoru. Podobał się Carys. Ale nie miał najmniejszej ochoty na poważne relacje, w jego życiowych planach nie było też miejsca na dzieci. Którejś nocy role się odwróciły. Maleńka Sunny chorowała, głośno płakała i trudno ją było uspokoić. W końcu ktoś zapukał do drzwi. To był Deacon. I wcale nie przyszedł się awanturować. Na jego widok Sunny się uspokoiła. A potem — na jego rękach — usnęła.

Ten wieczór wiele zmienił. Carys i Deacon stali się sobie bliżsi. Stopniowo ich przyjaźń się pogłębiała. Śliczna Carys okazała się ciepłą, serdeczną kobietą. A Deacon miał w sobie pokłady wrażliwości i empatii, a do tego był czuły. Jednak oboje wiedzieli, że nie mogą być razem. Z wielu powodów. Tymczasem Deacon powoli zdawał sobie sprawę z tego, że nie może się wyrzec Carys. A ona coraz częściej łapała się na marzeniu o przystojnym sąsiedzie. Tylko że baśniowe zakończenia nie zdarzają się w prawdziwym świecie, prawda?

Czy może istnieć ktoś bardziej nieodpowiedni? 


 RECENZJA

Główną bohaterką książki jest Carys, młoda kobieta, która wychowuje swoją córkę samotnie. Życie wielokrotnie dało już jej kopa w tyłek. Początkowo odebrało jej pasję która była dla niej całym życie, następnie na jej drodze pojawia się niewłaściwy mężczyzna – ojciec Sunny. Mimo, że nauczyła się już w życiu radzić samodzielnie, brakuje jej drugiej osoby na której mogłaby polegać. W jej życiu niespodziewanie pojawia się przystojny sąsiad o imieniu Deacon. Ich pierwsza rozmowa będzie dość niezręczna. Jednak w tym momencie nie zdają sobie sprawy, że będzie to początek pięknej przyjaźni. Carys będzie mogła liczyć na Deacona w każdej sytuacji, nawet tak awaryjnej jak opieka nas sześciomiesięcznym dzieckiem. Ich przyjaźń z dnia na dzień będzie rozkwitać, jednak żadne z nich nie będzie chciało przekroczyć niewidzialnej granicy. On uważa, że nie jest odpowiednim mężczyzną dla Clarys, ponieważ dla niego liczy się jedynie niezobowiązujący seks. Ona natomiast nie potrafi tak łatwo zaufać. Wszystko jednak zmieni się pewnego wieczora. Linia, która wyznaczali przez tak długi okres zaczyna się kruszyć i wydarzenia, które mają miejsce zaburzają ich relację. Nic już nie będzie tak samo. Czy uda im się wrócić do przyjaźni? A może narodzi się z tego prawdziwy związek?

„Zamierzałem rozstać się z kimś, kto był dla mnie ważny.”

Brzmi ciekawie, prawda? I tak było. Bardzo miło spędziłam czas z tą książką. Dużo się przy niej śmiałam i od samego początku główni bohaterowie przypadli mi do gustu. Już od samego początku jest wyczuwalna chemia pomiędzy Clarys i Deaconem. 
A to co mnie najbardziej ucieszyło, to fakt, że autorka z niczym się nie śpieszyła. Cała historia była prowadzona powoli, tak aby więź między bohaterami zwiększała się stopniowo. Przez większość książki miałam uśmiech na twarzy, uwielbiam takie lekkie książki, które czytam z wielką przyjemnością. Bardzo spodobało mi się pióro autorki, które jest przyjemne dla oka. Autorka zdecydowanie potrafi trzymać w napięciu, a w dodatku pięknie pisze o uczuciach.


Clarys i Deacon musieli przejść długą drogę aby się odnaleźć. Łączy ich wspólna przeszłość, oboje utracili coś bardzo ważnego w swoim życiu. Deacon stracił nawet coś więcej niż tylko szansę na bycie zawodowym sportowcem, ale o tym co to jest będziecie musieli dowiedzieć się sami. Jednak wiem, że z pewnością złamie Wam to serce.


Jestem ogromnie wzruszona tym, że autorka wplotła w wątek dziecka chorego na zespół Downa. Jest to niespotykany zabieg, jednak autorka spisała się świetnie i finalnie byłam oczarowana tą historią.
„Antychłopak” z pewnością jest historią, którą musi przeczytać każda fanka romansów. Jest lekką książką, pełną uczuć i emocji, a zarówno pełną śmiechu. Ja świetnie się bawiłam podczas czytania i mimo, że książek o podobnym wątku jest wiele, to myślę, że ta historia jest wyjątkowa i z pewnością jeszcze nie raz po nią sięgnę. 


„Chciałbym móc powiedzieć, że byłem w tamtym momencie szczęśliwy, ale nie pozwalał mi na to ciężar, który wciąż czułem w piersi. Walka rozumu z sercem toczyła się we mnie nieustannie.”

 

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika

Brak komentarzy: