Hej! Znacie mnie już jakiś czas i chyba wiecie, że najbardziej lubi czytać romanse. Przeczytała już wiele historii, które poruszyły mnie swoją wrażliwością i historią. Dziś mam dla Was jedną takich historii. Chciałabym Wam przedstawić „Aleksandrę”. Autorką książki jest Ela Downarowicz i jej to jej debiut.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Videograf.
Trzydziestosześcioletnia Aleksandra spełnia swoje największe marzenie i wyjeżdża na roczną misję do Afryki. Wszystko byłoby pięknie, gdyby pretekstem do podjęcia tej spontanicznej decyzji nie była ucieczka przed niekontrolowanym uczuciem do świeżo upieczonego szwagra... Aleksandra liczy jednak, że zmiana otoczenia pozwoli jej ukoić zszargane związkiem nerwy. Nie spodziewa się nowych wyzwań od losu i spotkania tego jednego jedynego, który pozwoli jej odzyskać wiarę w mężczyzn. Dlaczego więc po roku spędzonym w nigeryjskim sierocińcu wraca do Polski nieszczęśliwa? Jakie wydarzenia pewnego dnia doprowadzą Aleksandrę na dach wieżowca, gdzie zdecyduje się zakończyć swoje życie?
RECENZJA
Jak
nie ciężko się domyślić główną bohaterką książki, jest Aleksandra.
Trzydziestosześcioletnia kobieta, która postanawia wyjechać na roczną
misję do Afryki. Podróż ta jest marzeniem kobiety, nie wie jednak ją
lekcją okaże się ten wyjazd. Nie spodziewała się, że podczas tego pobytu
spotka mężczyznę swojego życia. Nie spodziewała się, że los obdarzy ją
niespodziewanym darem losu. Nie spodziewała się, że po upływie roku
będzie wracać z ogromnym bagażem życiowym. Co tak naprawdę wydarzy się
podczas tego roku w nigeryjskim sierocińcu?
„Miłość nie pomaga w codziennym życiu. Jego trzeba się nauczyć. Trzeba umieć pokonywać codzienne trudy i podejmować wyzwania.”
Muszę
przyznać, że nie spodziewałam się tego co dostajemy w środku. Byłam
przekonana, że dostaniemy szybki romans. Jednak to historia słodko –
gorzka. Pełna bólu, straty, rozczarowań i ciężkiej przeszłości. Ta
historia niesie ze sobą wielki bagaż. Pokazuje, że życie nie zawsze jest
takie jakie chcielibyśmy widzieć. Niektórzy zagoszczą w naszym życiu na
dłużej, inni zaś będą tylko na chwilę.
Relacja Aleksandry i Wiktora była bardzo przyjemnym dodatkiem w całej tej historii. Jednak ja chyba bardziej skupiłam się na całości. Na przeżyciach bohaterów, tego co musieli przeżyć, aby być w tym miejscu teraz. Dla Aleksandry wyjazd do Afryki był formą ucieczki od Tomasza. Dla Wiktora ta podróż była kolejną, w której miał pomóc siostrom zajmować się dziećmi. To zraniony mężczyzna, który nie spodziewał się, że podczas tego wyjazdu jego serce szybciej zabije. Mamy również postacie siostry Małgorzaty, siostry Józefiny i innych wolontariuszy. Każda niesie swój własny bagaż. I nie będę ukrywać miałam łzy w oczach podczas tych scen, gdy czytałam o ich tajemnicach i stratach.
To nie
miejsce abym zdradziła Wam ich sekrety. Chcę abyście sami sięgnęli po tą
książkę. I nie mogę obiecać, że nie popłyną łzy. Mogę jednak obiecać,
że dostaniecie książkę pełną wrażeń, uczuć, emocji, która pochłonie was
doszczętnie. W moim odczuciu, jest to bardzo ciekawa książka. Nie
przypominam sobie, abym kiedykolwiek wcześniej czytała coś podobnego.
Uważam, że jest to książka dla każdego. Nie jest ona w żadnym stopniu
wulgarna. Pięknie napisana. Z emocjami i uczuciami. Tak jak lubię
najlepiej. Gorąco ją wam polecam!
„Nie chcę planować. Do tej pory nic
dobrego nie wychodziło mi z planowania. Nie chcę myśleć o jutrze, bo
„dziś” nigdy już do mnie nie wróci.”
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: