Hej! Dziś sobota i zapewne każdy biega z kąta w kąt i jest zajęty porządkami. Mam jednak nadzieję, że zatrzymacie się na moment, ponieważ dzisiaj mam dla Was istną perełkę. Książka, która wywarła na mnie ogromne wrażenie, i uwaga jest debiutem! Mowa tutaj o książce "Don" autorstwa Moniki Madej. "Don" jest pierwszą części serii "Famigilia". Romans, mafia, duża dawka humoru. To właśnie zapewnia nam ta książka. Jesteście ciekawi?

 Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.

OPIS OD WYDAWCY 
 
Rosa Provenzano jest młodą, charyzmatyczną lekarką z perspektywą świetlanej kariery. Jej ojciec, znany, włoski prokurator, zapewnił córce świetny start. Ale wpływowi rodzice to nie zawsze gwarancja bezpieczeństwa i wspaniałego życia. Zmagając się z wrogami ojca, Rosa musiała nauczyć się bronić, dlatego od najmłodszych lat trenowała sztuki walki.

Pewnego wieczoru dziewczyna wybiera się z chłopakiem i swoją przyjaciółką do klubu. Tam dochodzi do incydentu z nieznanym jej mężczyzną, Tommasem Colettim, który jest młodym szefem mafii.
Nagle życie Rosy runie jak domek z kart. Nie będzie już w nim chłopaka, przyjaciółki ani imprez w klubach. Nie będzie w nim nawet jej ukochanego San Francisco. Rosa zostanie porwana prosto spod szpitala i zmuszona do udzielenia pomocy bratu Tommasa. W ten sposób pozna rodzinę mafijną Colettich. 

RECENZJA

„Wiesz, pewien pisarz napisał kiedyś, że tak to się zaczyna. Spoglądasz na kogoś, kogo nie widziałeś nigdy przedtem, i nagle po prostu go rozpoznajesz. To wszystko. Po prostu go rozpoznajesz.”

Piękny cytat, prawda? Zanotowałam go podczas czytania książki Moniki Madej „Don”. Muszę, przyznać, że ten debiut wywarł na mnie ogromne wrażenie, ale o tym później. Postaram się w kilku słowach przybliżyć Wam historię tej książki, a później opowiem o moich odczucia.

Główna bohaterka Rosa Provrnzano jest młodą lekarką, która na co dzień mieszka w San Francisco. Jej życie na pozór jest ułożone. Dobra praca, wspaniały chłopak i najlepsza przyjaciółka. Jednak dziewczyna nie jest szczęśliwa w stu procentach. Dostaje świetną propozycję pracy. Całe jej życie zmieni się przez jeden wieczór. W klubie, do którego udała się z chłopakiem i przyjaciółką pojawia się Tommas Coletti. Młody szef włoskiej mafii. Od pierwszego spojrzenia można wyczuć między nimi iskierki. Przelotne spojrzenie i nieprzyjemny incydent. Tak kończy się wieczór Rosy. Kobieta jeszcze nie wie, że los postanowił ponownie złączyć ich drogi. I to nie jeden raz. Przez splot pewnych wydarzeń dziewczyna postanawia wyjechać i rozpocząć nowe życie we Włoszech, z dala od chłopaka i przyjaciółki. Wszystko zaczyna się układać, do momentu gdy dziewczyna zostaje porwana, aby zoperować brata młodego szefa mafii. Przypadek czy przeznaczenie ponownie połączy ją z losami Tommasa Colettiego?

Brzmi ciekawie prawda? A jest jeszcze lepiej! Gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę i opis tej historii wiedziałam, że to idealna książka dla mnie. Moje klimaty! I uwierzcie, po jej przeczytaniu uważam, że książka przeszła wszelkie moje wyobrażenia. Nie spodziewałam się tak dobrego debiutu.
Nie mogłam się oderwać od czytania, ponieważ autorka nie zwalnia tempa i ciągle coś się dzieje. I można powiedzieć, że w tego typu literaturze nie jest wstanie nic mnie już zaskoczyć. A tu proszę, jestem pod ogromnym wrażeniem, ponieważ autorka nie powiela schematycznych zachowań, a wprowadza dużo świeżości w powieści typu romans mafijny.


Rosa Provenzano to od tego to jedna z moich ulubionych babeczek, które pojawiły się w świecie mafijnym. Zawsze w tego typu książkach denerwuje mnie fakt, że przeważnie kobiety muszą być uległe i posłuszne. Nie mają swojego zdania. Tutaj jest zupełnie inaczej. Rosa ma bardzo wybuchowy i dominujący charakterek. Uwielbiam w niej jej siłę i chęć negocjacji na każdej płaszczyźnie. Mimo, iż przyszło jej żyć z najgroźniejszymi mężczyznami z włoskiej mafii ta potrafiła ustawić ich do pionu. Trenowała boks i trzeba przyznać, że była w tym niezła. Potrafiła powalić wielkiego osiłka kilkoma ruchami. Nie zliczę ile nosów złamała, podczas tej historii. A każda ta sytuacja wywołała uśmiech na mojej twarzy. Jej cięty język w stosunku Tommasa, Pabla czy Arturo zawsze rozbrajał mnie totalnie.
 

Tommas Coletti również wywarł na mnie ogromne wrażenie. Mimo tego, iż był Donem miał również drugą twarz. Potrafił zabijać z zimną krwią, jednak pojawienie się Rosy w jego życiu wszystko zmieniło. Ta kobieta była istnym dynamitem, a on czekał na nią całe swoje życie. Rozkazywała mu, ustawiała po kątach, a on jej na to pozwalała, ponieważ nigdy nie spotkał tak wyjątkowej kobiety. Oczywiście Tommas nie był jej dłużny, potrafił sprawić, że kobieta nie mogła mu się oprzeć. Ich relacja była naprawdę szczera i pięknie zbudowana.

W książce znajdziecie również wielu innych bohaterów, którzy zapewne skradną wasze serca. Ja z pewnością zapamiętam Pablo i jego relację z Tommasem i Rosą. Ich potyczki słowne to jedna z lepszych rzeczy w tej książce. Również mama i siostra Tommasa są kobietkami, które utkwiły mi w pamięci. Wyobrażacie sobie szefa mafii, do którego mama dzwoni kilka razy dziennie, aby ustawić go do porządku? Albo aby zeswatać go z idealną kandydatką. No po prostu uwielbiam poczucie humoru autorki i szczerze, nie mogę doczekać się kontynuacji.


„Don” to książka, która porwie każdego. A z pewnością osoby, które tak jak ja lubią silne damskie charakterki. W środku nie zabraknie namiętności, mafii, boksu i dużej dawki humoru. Autorka nie galopuje, a powoli wprowadza czytelnika w historię. Podczas czytania miałam wrażenie, że cała historia jest idealnie przemyślana i zaplanowana. Zdecydowanie czuję się usatysfakcjonowana po przeczytaniu tej książki i czekam na więcej! Nawet nie jestem zła o zakończenie. Uważam, że jest w punkt. Powtórzę to jeszcze raz. Genialny debiut! Aż strach pomyśleć, co będzie dalej!
 

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika

 

Brak komentarzy: