Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu NieZwykłe.
Pewnego wieczoru dziewczyna wybiera się z chłopakiem i swoją przyjaciółką do klubu. Tam dochodzi do incydentu z nieznanym jej mężczyzną, Tommasem Colettim, który jest młodym szefem mafii.
Nagle życie Rosy runie jak domek z kart. Nie będzie już w nim chłopaka, przyjaciółki ani imprez w klubach. Nie będzie w nim nawet jej ukochanego San Francisco. Rosa zostanie porwana prosto spod szpitala i zmuszona do udzielenia pomocy bratu Tommasa. W ten sposób pozna rodzinę mafijną Colettich.
RECENZJA
„Wiesz, pewien pisarz napisał kiedyś, że tak to się
zaczyna. Spoglądasz na kogoś, kogo nie widziałeś nigdy przedtem, i nagle
po prostu go rozpoznajesz. To wszystko. Po prostu go rozpoznajesz.”
Piękny
cytat, prawda? Zanotowałam go podczas czytania książki Moniki Madej
„Don”. Muszę, przyznać, że ten debiut wywarł na mnie ogromne wrażenie,
ale o tym później. Postaram się w kilku słowach przybliżyć Wam historię
tej książki, a później opowiem o moich odczucia.
Główna bohaterka
Rosa Provrnzano jest młodą lekarką, która na co dzień mieszka w San
Francisco. Jej życie na pozór jest ułożone. Dobra praca, wspaniały
chłopak i najlepsza przyjaciółka. Jednak dziewczyna nie jest szczęśliwa w
stu procentach. Dostaje świetną propozycję pracy. Całe jej życie zmieni
się przez jeden wieczór. W klubie, do którego udała się z chłopakiem i
przyjaciółką pojawia się Tommas Coletti. Młody szef włoskiej mafii. Od
pierwszego spojrzenia można wyczuć między nimi iskierki. Przelotne
spojrzenie i nieprzyjemny incydent. Tak kończy się wieczór Rosy. Kobieta
jeszcze nie wie, że los postanowił ponownie złączyć ich drogi. I to nie
jeden raz. Przez splot pewnych wydarzeń dziewczyna postanawia wyjechać i
rozpocząć nowe życie we Włoszech, z dala od chłopaka i przyjaciółki.
Wszystko zaczyna się układać, do momentu gdy dziewczyna zostaje porwana,
aby zoperować brata młodego szefa mafii. Przypadek czy przeznaczenie
ponownie połączy ją z losami Tommasa Colettiego?
Brzmi ciekawie
prawda? A jest jeszcze lepiej! Gdy pierwszy raz zobaczyłam okładkę i
opis tej historii wiedziałam, że to idealna książka dla mnie. Moje
klimaty! I uwierzcie, po jej przeczytaniu uważam, że książka przeszła
wszelkie moje wyobrażenia. Nie spodziewałam się tak dobrego debiutu.
Nie mogłam się oderwać od czytania, ponieważ autorka nie
zwalnia tempa i ciągle coś się dzieje. I można powiedzieć, że w tego
typu literaturze nie jest wstanie nic mnie już zaskoczyć. A tu proszę,
jestem pod ogromnym wrażeniem, ponieważ autorka nie powiela
schematycznych zachowań, a wprowadza dużo świeżości w powieści typu
romans mafijny.
Rosa Provenzano to od tego to jedna z moich
ulubionych babeczek, które pojawiły się w świecie mafijnym. Zawsze w
tego typu książkach denerwuje mnie fakt, że przeważnie kobiety muszą być
uległe i posłuszne. Nie mają swojego zdania. Tutaj jest zupełnie
inaczej. Rosa ma bardzo wybuchowy i dominujący charakterek. Uwielbiam w
niej jej siłę i chęć negocjacji na każdej płaszczyźnie. Mimo, iż
przyszło jej żyć z najgroźniejszymi mężczyznami z włoskiej mafii ta
potrafiła ustawić ich do pionu. Trenowała boks i trzeba przyznać, że
była w tym niezła. Potrafiła powalić wielkiego osiłka kilkoma ruchami.
Nie zliczę ile nosów złamała, podczas tej historii. A każda ta sytuacja
wywołała uśmiech na mojej twarzy. Jej cięty język w stosunku Tommasa,
Pabla czy Arturo zawsze rozbrajał mnie totalnie.
Tommas Coletti również wywarł na mnie ogromne wrażenie. Mimo tego, iż był Donem miał również drugą twarz. Potrafił zabijać z zimną krwią, jednak pojawienie się Rosy w jego życiu wszystko zmieniło. Ta kobieta była istnym dynamitem, a on czekał na nią całe swoje życie. Rozkazywała mu, ustawiała po kątach, a on jej na to pozwalała, ponieważ nigdy nie spotkał tak wyjątkowej kobiety. Oczywiście Tommas nie był jej dłużny, potrafił sprawić, że kobieta nie mogła mu się oprzeć. Ich relacja była naprawdę szczera i pięknie zbudowana.
W książce znajdziecie również wielu innych bohaterów, którzy zapewne skradną wasze serca. Ja z pewnością zapamiętam Pablo i jego relację z Tommasem i Rosą. Ich potyczki słowne to jedna z lepszych rzeczy w tej książce. Również mama i siostra Tommasa są kobietkami, które utkwiły mi w pamięci. Wyobrażacie sobie szefa mafii, do którego mama dzwoni kilka razy dziennie, aby ustawić go do porządku? Albo aby zeswatać go z idealną kandydatką. No po prostu uwielbiam poczucie humoru autorki i szczerze, nie mogę doczekać się kontynuacji.
„Don” to
książka, która porwie każdego. A z pewnością osoby, które tak jak ja
lubią silne damskie charakterki. W środku nie zabraknie namiętności,
mafii, boksu i dużej dawki humoru. Autorka nie galopuje, a powoli
wprowadza czytelnika w historię. Podczas czytania miałam wrażenie, że
cała historia jest idealnie przemyślana i zaplanowana. Zdecydowanie
czuję się usatysfakcjonowana po przeczytaniu tej książki i czekam na
więcej! Nawet nie jestem zła o zakończenie. Uważam, że jest w punkt.
Powtórzę to jeszcze raz. Genialny debiut! Aż strach pomyśleć, co będzie
dalej!
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: