Hej! Za nami już połowa miesiąca a ja nawet nie wiem kiedy to zleciało. Człowiek żyje ciągle w biegu, dzień za dniem i nie wie jak bardzo czas przepływa mu między palcami. Cieszę się, że właśnie dzisiaj mam takie przemyślenia, ponieważ dzisiejsza recenzja jest wyjątkowa. Jest to zupełnie coś innego niż czytam na co dzień. Przedstawiam Wam Agatę Kołakowską i jej powieść "Ballada o dwóch miastach". Premiera książki już 2 lutego!
Za egzemplarz do recenzji dziękuję serdecznie autorce.
OPIS OD WYDAWCY
Miasto jest hermetyczne i nieco zacofane. Leży w dolinie otoczonej
lasem, zawsze otulonej gęstymi chmurami. Mieszkańcy nigdy nie widzą
słońca. Może dlatego są wyjątkowo przygnębieni?
Petronela Złudna, która niebawem ma przejąć rodzinną piekarnię, choć nie
jest to spełnienie jej marzeń, a pokoleniowa powinność, ma wrażenie, że
jest jedyną osobą w mieście zdolną odczuwać radość. I tylko ją zdaje
się męczyć wszechobecny marazm.
Przeciwieństwem Miasta jest City, zamieszkane przez aktywnych,
zadowolonych z siebie ludzi, którzy stawiają na rozwój osobisty. Franz
Sielanka, znany ilustrator, stara się sprostać wymaganiom miejsca, w
którym żyje, i ambitnej partnerki Amandy. Mimo to coraz częściej ucieka
do swojej ostoi, położonego na obrzeżach City gołębnika. Miejsce to
przypomina mu o życiu, w którym wszystko było prostsze, a dni płynęły
wolniej.
Pewnego dnia z hodowli ucieka jeden z ptaków i ląduje na parapecie w
rodzinnym domu Petroneli. Niespodziewany gość wkrótce zaczyna odgrywać
rolę listonosza. Zafascynowany Franz czyta o miejscu, w którym można
otwarcie okazywać swoje słabości, Petronela śni o tym, gdzie mogłaby
sięgać po marzenia. Tym bardziej, że atmosfera w Mieście gęstnieje – po
latach uaktywnia się tajemniczy morderca. Gdzie i kiedy uderzy ponownie?
Jego poszukiwania stają się tłem nieczystej walki o wpływy. Tymczasem w
szczęśliwym City…
Ballada o dwóch miastach to nietuzinkowa opowieść dla tych wszystkich,
którzy pragną żyć w zgodzie ze sobą. Melancholia przeplata się w niej z
żartem i ironią, polityka z wątkiem kryminalnym, marzenia z miłością i
obawą. Czy bohaterom tej historii urosną skrzydła?
Agata Kołakowska powraca w najlepszym stylu – z refleksją na temat ludzkich charakterów i tendencji we współczesnym świecie.
RECENZJA
„Ballada o dwóch miastach” autorstwa Agaty Kołakowskiej
to moje pierwsze spotkanie literackie z twórczością tej autorki. Nie
ukrywam, że opis książki bardzo mnie zaintrygował i byłam ciekawa tej
historii. Opowiada ona o dwóch całkiem różnych miastach: Miasto i City.
Miasto jest miejscem bardzo smutnym, nudnym, przewidywalnym. Ludzie nie
czerpią radości z życia, każdy jedynie się snuje, a nie żyje pełnią
piersią. Mieszkańcy Miasta nawet się nie uśmiechają, żyją z dnia na
dzień. Natomiast mieszkańcy City to ich przeciwieństwo. Są to ludzie
pełni pasji, zamiłowań i uśmiechu na twarzy. Każdego dnia starają się
być lepszą wersją siebie. Dwa miasta. Dwa światy. Czy istnieje możliwość
połączenia tych dwóch jakże różnych perspektyw?
Cała historia
książki opiera się na dwóch postaciach – Petronelii, która jest
mieszkanką Miasta oraz postaci Franza - mieszkańca City. Mimo tego, iż
oboje żyją zupełnie inaczej, oboje odczuwają, że czegoś im brakuje.
Pojawia się smutek, niepewność i duża dawka negatywnych emocji. Za
sprawą pewnego zdarzenia, okazuje się, że oba miasta mają swojego
łącznika, który może zmienić ich życie. Jednak jak to wpłynie na ich
życie tego już będziecie mogli się dowiedzieć sięgając po książkę.
„Ballada
o dwóch miastach” to książka, która głównie skupia się na ludziach. Na
ich odczuciach, emocjach, pragnieniach i marzeniach. Każdy z nas może
odnaleźć w bohaterach kawałek siebie. Myślę, że to był główny zamysł
autorki. Chciała pokazać nam nasze ograniczenia, nasze lęki i obawy.
Czasami mimo tego, iż pragniemy zmiany nie jesteśmy w stanie się
poświęcić. Zaryzykować.
Jednak mam strasznie mieszane uczucia co do tej pozycji. Z jednej strony jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłu na książkę i całej jej realizacji. Podoba mi się jej zamysł i to co ma nam do zaoferowania. Natomiast z drugiej strony niestety z początku strasznie nie mogłam się wkręcić w tą historię. Mimo, iż mamy możliwość czytania obu perspektyw, to jednak musiało minąć dobre pół książki, abym czytała z przyjemnością. I szczerze nie wiem czym jest to spowodowane. Wydaje mi się, że być może chodzi o fakt, iż na co dzień nie czytam tego typu książek i nie jestem przyzwyczajona do tak prowadzonej akcji.
Jednak
finalnie jestem naprawdę pozytywnie nastawiona do tej pozycji. Będę ją
miło wspominać. I mimo, że początkowo nie sądziłam, że uda mi się
przeczytać tą książkę do końca to cieszę się, że postanowiłam czytać
dalej. Nie chce się rozczulać nad tym, czy czytałam z przyjemnością od
pierwszej strony, czy czytałam z przyjemnością od środka książki. Ważne
jest to, że finalnie jednak książka bardzo mi się spodobała. A dlaczego?
Dlatego, że jest to nietuzinkowa historia, która idealnie pokazuje
nasze nieidealna życie. Pokazuje nasze lęki, obawy i może to dziwnie
zabrzmi, ale również nasze zachowania. Lubię jej indywidualność i to, że
każdy może coś zabrać dla siebie.
Myślę, że każdy sam musi sprawdzić
czy ta pozycja jest dla niego. Ja oczywiście bardzo ją polecam i bardzo
dziękuję autorce za możliwość zapoznania się z tą historią.
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: