Dzień dobry kochani, dzisiaj ma dla Was całkowitą perełkę jeśli chodzi o książki świąteczne. A mowa tutaj o książce "Święta w Port Moody" autorstwa Eweliny Nawary i Małgorzaty Falkowskiej. Obi Panie są mi
już dobrze znane, jednak tym razem miałam przyjemność poznać je z innej
strony, tej świątecznej! Musicie mi uwierzyć na słowo, że podczas czytania tej książki, zdecydowanie przeniesiecie się w świat głównych bohaterów.
OPIS Z OKŁADKI
Bajkowa, śnieżna sceneria miasteczka Port Moody i dwoje ludzi, którzy
niespodziewanie zbliżają się do siebie po latach milczenia.
Abigail Sharpe, dziennikarka przed trzydziestką, ma szansę na wymarzony
awans. Skrywany romans z szefem wydaje się gwarantować osiągnięcie tego
celu.
Pewnego dnia dostaje wiadomość, że będzie musiała zająć się chorym
dziadkiem. Abi nie jest zadowolona z takiego obrotu spraw, w końcu w
Port Moody – skąd pochodzi jej rodzina – nie była już od ponad
dziesięciu lat. A wszystko przez bolesne rozstanie…
W mieście spotyka swoją dawną miłość. Czy nieporozumienia z przeszłości
zostaną wyjaśnione? Czy Abi zdoła oprzeć się magnetyzmowi Logana? Oboje
czują się skrzywdzeni przez siebie nawzajem, ale czy fascynacja,
tęsknota i pożądanie wezmą górę nad zdrowym rozsądkiem? Czy wreszcie
dowiedzą się, kto tak naprawdę stoi za ich rozstaniem?
Zmysłowa opowieść o kochankach przeżywających wzloty, upadki, rozczarowania i chwile spełnienia.
RECENZJA
“Święta w Port Moody” to książka
autorstwa Eweliny Nawary oraz Małgorzaty Falkowskiej. Obi Panie są mi
już dobrze znane, jednak tym razem miałam przyjemność poznać je z innej
strony, tej świątecznej!
Główną bohaterką książki jest Abigail
Sharpe. Młoda kobieta jest z zawodu dziennikarką, która nareszcie ma
szansę na awans. Jej tajemniczy romans z szefem wydaje się gwarantować
jej ten sukces. Kobieta będzie jednak musiała opuścić swoje ciepłe
gniazdko i zająć się swoim chorym dziadkiem. Powrót do miasteczka w
którym się wychowała nie będzie dla niej łatwy. Ostatni raz była tam
przed dziesięcioma latami, gdy jej związek z Loganem się rozpadł. Jednak
już po powrocie do Port Moody spotyka swoją byłą miłość.. Oboje
wzajemnie bardzo się zranili, jednak na światło dzienne wychodzą nowe
informacje z przeszłości, które mogą odwrócić bieg wydarzeń. Czy
wierzycie w drugą szansę?
“Święta w Port Moody” jest historią o
dwójce ludzi, którzy kiedyś darzyli się wielką miłością. Opowieścią o
wybaczeniu i drugiej szansie. Książka przede wszystkim ciepłą i miłą w
odbiorze. Historią z dużą dawką uczuć, emocji i namiętności. Muszę być
szczera i krytyczna.. to najlepsza książka o tematyce świątecznej jaką
miałam możliwość czytać. Kojarzy mi się z tymi wszystkimi świątecznymi
filmami na Netflixie.
Autorki wykonały kawał dobrej roboty, ponieważ cała historia jest bardzo spójna, wciągająca i przede wszystkim totalnie w klimacie świąt. Również akcja dzieje się bardzo szybko, nie mamy tutaj zbędnego przeciągania, więc nie ma czasu na nudę. Ja nie mogłam się od niej oderwać i przeczytałam ją w jeden wieczór. Nie ukrywam, że książka ma w sobie dużo emocji i łezka w oku jest gwarantowana. Być może napiszecie mi, że jest wiele podobnych książek, jednak w moim odczuciu “Święta w Port Moody” mają swój urok i z pewnością jeszcze do niej powrócę tej zimy.
Za wielki plus tej książki uważam również okładkę,
która nie ma co dużo ukrywać przyciąga uwagę. Jeśli szukacie jakiejś
idealnej pozycji na zimne grudniowe wieczory to jest to idealna pozycja.
Dodatkowo mogę napomknąć, że jest to również idealna książka na
prezent.
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: