Dzień dobry! Dzisiaj przychodzę do Was z całkiem nową recenzją. Książka Tahereh Mafi "Gdyby ocean nosił twoje imię" to jedna z obowiązkowych pozycji jeśli chodzi o to co dzieje się w bookstagramie. Nie mogłam przejść obojętnie obok tej pozycji i musiałam zamówić swój egzemplarz. Miałam duże oczekiwania co do tej książki. Czy się zawiodłam? O tym za moment, jednak muszę podkreślić, że okładka książki jest świetna, uwielbiam tego typu okładki - proste i schludne. 

OPIS Z OKŁADKI 

Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od głośnego zamachu z 11 września. To wyjątkowo burzliwy czas zwłaszcza dla szesnastoletniej muzułmanki, która nie zgadza się na to, co zgotował jej los.


Shirin doskonale wie, jak okropni mogą być ludzie. Jest zmęczona agresywnymi spojrzeniami, poniżającymi komentarzami, nawet przemocą fizyczną, które spotykają ją ze względu na hidżab. 
Z każdym dniem bardziej zamyka się w sobie i coraz silniej oddaje muzyce i tańcu.


Wszystko jednak się zmienia, gdy na jej drodze staje Ocean James. Jest pierwszą osobą, która chce poznać prawdziwą Shirin. Ale czy dziewczyna jest gotowa, by komukolwiek zaufać? Zwłaszcza komuś z tak odmiennego od jej świata? 

RECENZJA 

Myślę, że muszę zacząć od tego, że miałam BARDZO duże oczekiwania jeśli chodzi o tą książkę. Jestem typową romantyczką i kocham czytać o pierwszych spotkaniach, zauroczeniach, przytulasach i tej pierwszej "niepewności" i "nieśmiałości". Pod tym względem jestem usatysfakcjonowana w 100 %, od początku między Shirin i Oceanem była chemia, która sprawiała, że czytało mi się tą książkę z wielką przyjemnością. Byłam pod wielkim wrażeniem postaci Shirin, która mimo tego wszystkiego co przeszła w życiu nie bała się marzyć. Przez te wszystkie strony czułam i rozumiałam jej obawy. Nie chciała zranić Oceana, nie chciała, aby czuł się tak jak ona. Nie chciała, aby on przechodził przez to co ona, każdego. To była piękna historia, nie tylko pod względem historii miłosnej, a bardziej pod względem wartości jakie porusza. Ciesze się, że ta książka powstała, ponieważ porusza ważny temat, który często zostaje pomijany - rasizm. Uwielbiam tą książkę pod każdym względem, jednak nie mogę być przychylna jeśli chodzi o zakończenie. Nie akceptuję go. Co innego gdyby była druga część, która zaspokoiłaby moje obawy, lęki i chęć poznania tego co było dalej. Uważam, że takie zakończenie książki jest nie fair w stosunku do czytelników, którzy czekali na coś więcej. Zabrakło epilogu, który sprawiłby, że książka ma dobre zakończenie i finalnie jest 10 na 10. Jednak zakończenie bardzo, podkreślam, bardzo mi nie pasowało do całej historii. Dlaczego? Wychodzi na to, że całe starania Shirin i Oceana i to co przeszli było porostu na marne. Nie miało znaczenia. Dlatego z bólem serca, mogę przyznać jej 7 punktów. 

Moja ocena : 7/10 

Nie miejcie mi tego za złe, wiem, że dla wielu z was to naprawdę książka, i ja w sumie też nie miałaby zarzutów, gdyby nie ten 38 rozdział, który moim zdaniem zaprzepaścił całe starania Shirin i Oceana. 


Trzymajcie się ciepło!

Ściskam,

Dominika



Brak komentarzy: