“Nie ma znaczenia to, kim byliśmy. Liczy się to, kim jesteś teraz, jakie mamy serca. Jesteś światłem słonecznym, Salem, ale przecież nawet słońce nie zawsze świeci.”

Najpiękniejsza i najboleśniejsza książka z motywem age gap jaką kiedykolwiek czytałam. Nie jest to kolejna przesłodzona historia w której miliarder zakochuje się w znacznie młodszej od siebie kobiecie. Salem właśnie skończyła liceum i choć nie ma konkretnego planu na przyszłość, jest stała w swoich postanowieniach, ciepła, uprzejma i troskliwa. Gdy niespodziewanie w jej życiu pojawia się trzydziestojednoletni sąsiad Thayer, który samodzielnie wychowuje syna wiele się zmienia. Z początku troszkę gburowaty, jednak z czasem pokazuje swoją prawdziwą twarz. Jest kochany, opiekuńczy i wrażliwy. Gdy odkrywa z jakimi demonami mierzy się Salem, nie odtrąca dziewczyny, jest jej wsparciem. Oboje czują, że mogą sobie dać właśnie to czego potrzebują. Jednak prawda jest taka, że nic nie trwa wiecznie, a my nie każdą bitwę możemy wygrać.

“Wytrwałość dzikich kwiatów” już na starcie daje nam pstryczka w nos i uświadamia, że nie będzie to kolejna przesłodzona historia o zakazanym romansie. Dostajemy ostrzeżenie, że w środku czekają na nas takie wątki jak walka z rakiem, śmierć czy też przemoc seksualna wobec dzieci. Jest to tytuł przeznaczony dla dorosłych czytelników. Jednakże mimo tej ciężkiej tematyki bardzo wartościowy i warty uwagi. 

Autorka dużą uwagę poświęciła relacjom i temu jak prawidłowo powinny wyglądać. Mowa tutaj o relacjach z rodzicami, przyjaciółmi czy drugą połówką. Salem i Thayer zdają sobie sprawę, że ich relacja dla wielu może wydawać się dziwna - przecież łączy ich trzynaście lat różnicy. Z tyłu głowy słyszą ten cichy głos, który przestrzega ich przed uczuciem, które się w nich kiełkuje. Wszystko zaczyna się od szczerej, prawdziwej przyjaźni, a kończy na uczuciu. Uczuciu pełnym namiętności, przyciągania, wsparcia, troski i wyrozumiałości. 
 
Chemia pomiędzy nimi jest wyczuwalna i hipnotyzująca. A uczucia czyste, bezinteresowne i bardzo romantyczne. Ujęła mnie ich relacja. Podobało mi się to ciepło, które od nich biło. Jednak tak jak wspomniałam wcześniej nic nie trwa wiecznie. Choć przez większą część książki dostajemy słodką historię, tak później nadciągają ciemne chmury, które łamią serce. 

Micalea Smeltzer pięknie pisze o uczuciach, a jeszcze piękniej potrafi wpleść je w trudną fabułę. Ta historia szokuje i zaskakuje. Uczy życia, straty i radzenia sobie z nią. Nie spodziewałam się, że w tym niepozornym tytule może kryć się tyle bólu. W pewnym sensie ta książka mnie złamała. Wywołała wiele emocji i przede wszystkim łzy. Szczere i prawdziwe. 

Choć jest to trudna historia, czyta się ją bardzo szybko. Mamy tutaj krótkie rozdziały, ciekawe wątki i wciągającą fabułę. Pojawia się humor, namiętność, uczucia i dramaty. Często zbyt mocne, aby jeden człowiek mógł je sam udźwignąć. Zachęcam do przeczytania tej historii.. to coś więcej niż słowa zapisane na kartce.
 

 

Współpraca reklamowa: Niegrzeczne Książki

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: