“Oboje byliśmy wystraszeni”. I zadurzeni. I zakochani. A ja zakochałem się w niej na długo przed naszym pierwszym pocałunkiem. Kochałem ją bardziej niż kogokolwiek na świecie przed tą chwilą. Chyba kochałem ją bardziej niż kogokolwiek w życiu   p o  tamtej chwili.”

Cześć! 💙

Nie muszę mówić, że na tą kontynuację czekałam kilka lat. Nie będę ukrywać, że zawsze czułam, że historia Atlasa i Lily jest niepełna, przez co nie była to moja ulubiona książka autorki (a muszę zaznaczyć, że czytałam jej wszystkie książki).  Dziś po przeczytaniu dylogii, która miała być jednotomówką mogę śmiało powiedzieć, że jestem całkowicie usatysfakcjonowana. Jestem totalnie zakochana w tej (powiedzmy to głośno!) słodko - gorzkiej historii. 💔

Z bohaterami spotykamy się w tym samym miejscu, w którym zostawiliśmy podczas “It ends with us”. Wydawać się może, że pierwsza część przeorała bohaterów tak bardzo, że teraz będzie tylko z górki, jednak nic bardziej mylnego. Lily nadal zmaga się z traumą psychiczną, którą zafundował jej były mąż. Nadal odczuwa skutki przemocy domowej, nie wie czego może się spodziewać jeśli chodzi o Ryle’a. Ciągle czeka na jego wybuch i powrót do dawnego zachowania. Może się również wydawać, że Atlas zmierza w dobrym kierunku. Wiedzie mu się świetnie, właśnie otworzył drugą restaurację i ponownie spotkał Lily, młodzieńcza miłość. Nie spodziewała się, że nagle w jego życiu pojawi się niespodziewany gość z przeszłości. Przeszłości, którą zostawił już za sobą. 

Ponowne spotkanie z bohaterami wywołało wiele wspomnień związanych z wydarzeniami z pierwszej części oraz z przeszłości bohaterów, które poznajemy z nowej strony. Autorka postanowiła pokazać nam wiele urywków z dawnych czasów. Były one bardzo emocjonalne, ale jakże istotne i potrzebne tej historii. Nie zliczę ile razy wzruszyłam się podczas czytania listów Lily oraz Atlasa. Te listy przepełnione były miłością, szczerym prawdziwym uczuciem, na którego wspomnienia mam zaszklone oczy. 

Każdy kto zna pióro autorki, wie jak wielki dar pisania posiada. Zawsze bardzo emocjonalnie, tak aby poruszyć czytelnika. Tym razem nie było inaczej. Podczas czytania towarzyszyło mi wiele różnych emocji. Od szczęścia, radości po niechęć czy lęk. Tak jest zawsze gdy sięgam po książki Colleen Hoover. Zawsze tworzy wyjątkową historię, ciekawy klimat i świetnie wykreowane postacie.
Atlas, w tej historii to mężczyzna, który ma całe moje serce. Szczery, oddany, troskliwy, opiekuńczy, bardzo wrażliwy i pełen ciepła. 


Lily, to postać, która w moim odczuciu troszkę się gubi w obecnej sytuacji. Pragnie Atlasa, jednak boi się jak zareaguje Ryle. Nie chce sprowadzić na niego kłopotów, bo jest w końcu ojcem jej córki, której nie chciałaby zranić, jednak może nie mieć wyjścia.


Ryle, to postać, która nie zaskoczyła mnie ani przez moment. Od samego początku wiedziałam, że jego zachowanie będzie takie jak przedstawiła nam autorka. 


Oprócz naszej trójcy nie mogłabym nie wspomnieć, o dwóch promyczkach tej książki - Theo i Josh. Mimo, iż historia porusza istotne kwestie, to muszę przyznać, że wplecenie tych postaci w fabułę było świetnym zagraniem. Potrzebowaliśmy takiego rozładowania emocji, a ci gagatkowie świetnie spisali się w tej roli.
 

“It starts with us” to książka pełna emocji. Pełna wzlotów i upadków. Pełna niewłaściwych decyzji, tajemnic, które muszą ujrzeć światło dzienne. Książka pełna traum do przepracowania. Ale przede wszystkim jest to książka o SZCZEREJ, PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI. Miłości, która przeszła wiele złego, ale nie wygasła ani na moment. Zachęcam każdego do zapoznania się z tą historią. Nie jest to historia usłana różami, jest jednak wyjątkowa, jedyna w swoim rodzaju. Historia, o której ja zawsze już będę pamiętać.


Na zakończenie zostawię wam kilka cytatów, które rozbroiły moje serducho. Warto je sobie zapisać.
“Toksyczne jest myślenie, że rodzina powinna trzymać się razem tylko dlatego, że jest rodziną.”
“Kojarzysz tę moją zaległą pracę domową? Drzewo genealogiczne? (...) Narysuję po prostu młodą sadzonkę. Sadzonki nie muszą mieć gałęzi”. 


“Żyjemy tylko przez określony czas, więc musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy żeby jak najlepiej wykorzystać dane nam lata.Nie powinniśmy ich marnować na czekanie na coś, co wydarzy się w odległej przeszłości albo nie wydarzy się w ogóle.”


“Młodzi ludzie są bardzo podatni na wpływ otoczenia. Gdy przez lata słyszysz, że jesteś niczym, od wszystkich, dla których powinieneś coś znaczyć, to co sam zaczynasz w to wierzyć. I stopniowo zaczynasz się stawać niczym.”


“Społeczeństwo od dawna wielbi niewłaściwych bohaterów. Jestem pewna, że mniej siły potrzeba, żeby podnieść wieżowiec niż by na stałe odejść z przemocowej relacji.”
 


 

Współpraca: Wydawnictwo Otwarte

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: