Hej! Dziś przychodzi
czas na moje kolejne pożegnanie z książkowymi bohaterami. “Odwet”
Angeli Santini to zwieńczenie historii Andrei i Nicholasa. Finałowy tom
zapowiadał się bardzo emocjonująco, przecież zakończenie “Obłędów” było
fenomenalne. Zaskakujące i pełne negatywnych emocji. Czy “Odwet” również
doświadczył mi takich emocji?
Niestety nie. Mam ogromnie
mieszane uczucia po przeczytaniu tej książki. Jeśli nie wiecie, druga
część historii wywołała na mnie ogromne wrażenie. Całkowicie zniszczyła
mnie emocjonalnie i już dawno nie pamiętam abym tak bardzo płakała na
jakiejś książce. Gdy pojawiało się zakończenie “Obłędów” wiedziałam, że
po takim zakończeniu utworzy się niezły bałagan. Liczyłam na iskry,
które będą lecieć w relacji pomiędzy Andreą a Nickiem. Jednak jedyny
bałagan jaki zauważyłam to główni bohaterowie i ich zachowanie. Niestety
zaliczyliśmy powrót do przeszłości, który był krokiem wstecz. Tak jakby
wydarzenia z drugiej części nie zmieniły ich charakterów i podejścia do
życia. Dostajemy Andrę, która ponownie działa pochopnie, jest
niezdecydowana i niepewna. Nick natomiast znów staje się chamski,
impulsywny, manipulował kobietą, którą ponoć kocha i w pewnym momencie
nie miał za grosz taktu, czym wkurzył mnie do granic możliwości. I z
jednej strony jestem wstanie zrozumieć koncepcję autorki, bo wiem, że
postacie powinny wzbudzać pewne emocje. I jak najbardziej tak było w
moim przypadku. Niekoniecznie te pozytywne. Wiecie liczyłam, że po tych
wszystkich wydarzeniach bohaterowie “dorośli”, a my dostaniemy trochę
dramatu związanego z tajemnicą, która ujrzała światło dzienne.
Dostaliśmy natomiast dwójkę dorosłych ludzi, którzy albo się do siebie
nie odzywali, albo skakali sobie do gardeł, albo chcieli załagodzić całą
sytuację seksem.
I teraz troszkę się wytłumaczę. To nie była zła
książka! Liczyłam na ponowny rollercoaster uczuć i emocji jakie
otrzymaliśmy we wcześniejszej części. Dla mnie tutaj tego po prostu nie
było. Zabrakło mi dramatu,
zazdrości, namiętności, dystansu i sytuacji, która ponownie całkowicie by
mnie złamała. I to nie tak, że tego nie było. Po prostu było mniejsze
natężenie tych oto rzeczy.
Mimo wszystko uważam, że “Odwet” jest
książką która zawiera w sobie nutkę pinaterii, nutkę ciętego humoru, ale
również szczyptę bólu i zdecydowanie dużą dawkę adrenaliny. Jeśli
znacie pióro autorki, wiecie, że w jej książkach zawsze coś się dzieje.
Gdy już myślałam, że nic nie jest mnie wstanie zaskoczyć, wtem z worka
wyskakuje ON i robi niemały bałagan. I szczerze, staram się najbardziej
jak mogę bez spoilerów, ale gdyby nie ten wątek to przyznam, że nie
widziałabym do czego zmierza ta historia.
Czy żałuję, że sięgnęłam
po tą książkę? Oczywiście, że nie! Andrea i Nick to moi książkowi
przyjaciele, których pokochałam od pierwszych stron. Nie mogłabym
przegapić kolejnego spotkania z nimi. I Wam również polecam zapoznać się
z ich historią, bo to zdecydowanie fajny powiew świeżości.
Ciesze
się i jestem wdzięczna autorce, że stworzyła dla nas zarówno piękną jak i
bolesną historię. Jeśli jeszcze nie znacie losów tej dwójki to
koniecznie musicie je nadrobić. Autorka z pewnością przekupi Was swoim
lekkim piórem i oryginalnością. W żadnym wypadku ta historia nie jest
oklepana czy schematyczna. Dla mnie zawsze będzie wyjątkową i szaloną.
Ja z pewnością za jakiś czas powrócę do tych bohaterów. A Wam jedynie
mogę zazdrościć tego, że ta historia dopiero przed Wami. 💓
Współpraca: Wydawnictwo Prószyński i S-Ka
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: