Hej! Niewielu z Was
wie, że Iga Daniszewska jest jedną z moich ulubionych polskich autorek.
Pisze lekkie, zabawne i bardzo romantyczne historie, które u mnie zawsze
wywołują uśmiech na twarzy. Dziś przychodzę do Was aby podzielić się
moją opinią na temat jej najnowszej książki “Dziewczyna z biblioteki”.
Historia ta opowiada o córce Olivii i Dylana Clarków, których mogliśmy
poznać w książce “Szpilki z Wall Street”. Lexi z pewnością odziedziczyła
talent po rodzicach. Jest piękna i zadziorna. Planuje pięć lat studiów
skończyć zaledwie w trzy. Uważana jest za kujona i osobę, która stroni
od ludzi. Nico to chłopak z drużyny, który jest oczarowany faktem, iż
Lexi nie leci na niego jak reszta dziewczyn. Gdy zaprasza ją na randkę,
ta odmawia. To jednak go nie powstrzymuje - widzi w niej coś co sprawia,
że nie może sobie jej odpuścić.
Czy to nie brzmi jak hit wakacji? Dla mnie jak najbardziej tak! “Dziewczyna z biblioteki” to romans z gatunku new adult i muszę przyznać, że jestem nim totalnie zauroczona. Od samego początku spodobał mi się vibe tej książki. Było amerykańsko, ale nie z przepychem. Muszę przyznać, że to właśnie ten klimat sprawi, że nie mogłam się oderwać od czytania. W dodatku wielkim atutem tej książki jest również fakt, że bohaterowie mają swoje charakterki i z pewnością nie można nazwać ich nudnymi. Szczególnie Lexy, która jest córeczką tatusia. O właśnie, Dylan! Wielki powrót! Miałam łzy w oczach gdy tylko pojawiał się zaborczy ojczulek, który najchętniej zamknąłby swoje córki w klasztorze. Jeśli znacie pióro autorki wiecie, że zawsze w swoje historie wciska nutkę humoru, który potrafi rozłożyć na łopatki.
Autorka po raz kolejny pokazała swoje nowe oblicze. Połączenie wątku sportowca i kujonki jest nam bardzo dobrze znane, ale w moim odczuciu jest to fajna nowość na rynku. Jest romantycznie i zabawnie. Całkowicie w stylu Igi! Z czystym sumieniem mogę Wam polecić tą historię. Nie oderwiecie się od czytania, ta historia was pochłonie na starcie! ❤️
PS. Uwielbiam nawiązanie do biblioteki z Harrego Pottera! 🤭
Czy to nie brzmi jak hit wakacji? Dla mnie jak najbardziej tak! “Dziewczyna z biblioteki” to romans z gatunku new adult i muszę przyznać, że jestem nim totalnie zauroczona. Od samego początku spodobał mi się vibe tej książki. Było amerykańsko, ale nie z przepychem. Muszę przyznać, że to właśnie ten klimat sprawi, że nie mogłam się oderwać od czytania. W dodatku wielkim atutem tej książki jest również fakt, że bohaterowie mają swoje charakterki i z pewnością nie można nazwać ich nudnymi. Szczególnie Lexy, która jest córeczką tatusia. O właśnie, Dylan! Wielki powrót! Miałam łzy w oczach gdy tylko pojawiał się zaborczy ojczulek, który najchętniej zamknąłby swoje córki w klasztorze. Jeśli znacie pióro autorki wiecie, że zawsze w swoje historie wciska nutkę humoru, który potrafi rozłożyć na łopatki.
Autorka po raz kolejny pokazała swoje nowe oblicze. Połączenie wątku sportowca i kujonki jest nam bardzo dobrze znane, ale w moim odczuciu jest to fajna nowość na rynku. Jest romantycznie i zabawnie. Całkowicie w stylu Igi! Z czystym sumieniem mogę Wam polecić tą historię. Nie oderwiecie się od czytania, ta historia was pochłonie na starcie! ❤️
PS. Uwielbiam nawiązanie do biblioteki z Harrego Pottera! 🤭
Współpraca: Wydawnictwo Niezwykłe
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Dominika
Brak komentarzy: