Hej! Zapewne większość zazwyczaj czeka z niecierpliwością na piątek, ponieważ to oznacza początek weekendu. Obecnie raczej ciężko cieszyć się tym faktem. Mam nadzieję, że u Was wszystko porządku. Pamiętajcie, aby dbać o siebie i swoich najbliższych.

Dziś mam dla Was recenzję bardzo ciekawego romansu. Jest to najnowsza książka Katarzyny Mak „Kontrakt na miłość”. Osobiście miałam już przyjemność czytać inne książki autorki, dlatego mam pewne porównania. Książka ta porusza ważne tematy, jest bardzo emocjonalna i uczuciowa. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam do dalszego czytania.

Za egzemplarz do recenzji dziękuję Niegrzeczne Książki.

OPIS OD WYDAWCY

Uważaj, na co się zgadzasz. Czasem jeden podpis może wywrócić życie do góry nogami.

Nie wszyscy potrafią mężnie stawić czoła przeciwnościom losu. Zdecydowanie nie potrafił tego były partner Nataszy, który zostawił ją samą z ciężko chorym dzieckiem. Zderzenie z rzeczywistością było brutalne, mimo to Natasza znalazła w sobie dość sił, by zawalczyć o zdrowie syna. Jedyną szansą na uratowanie mu życia jest leczenie w Los Angeles. Wyjeżdżają wspólnie, a Natasza podejmuje pracę jako sprzątaczka. Kiedy niespodziewanie zostaje zwolniona, musi czym prędzej znaleźć sobie dochodowe zajęcie…

Collin jest uosobieniem sukcesu. Ten bogaty producent filmowy zdaje się prowadzić idealne, pełne uciech życie. Ale czy za tymi pozorami nie kryje się przypadkiem bolesna tajemnica? Kiedy Collin spotyka Nataszę, składa jej pewną kontrowersyjną propozycję – w zamian za hojne wynagrodzenie ma pozostawać do jego pełnej dyspozycji. O co tak naprawdę mu chodzi? Jedno jest pewne – zawarta między dwojgiem bohaterów umowa staje się początkiem relacji pełnej namiętności i sprzecznych uczuć. 

 


RECENZJA

 Natasza główna bohaterka książki nigdy nie miała łatwo w życiu. Najpierw mama zostawiła ją u swojej cioci gdy ta była dzieckiem, później chłopak na parę tygodni przed porodem zostawił ją z chorym dzieckiem. Musiała wyjechać do Los Angeles aby ratować życie swojego dziecka. Była tam zupełnie sama. Dla niej liczył się każdy grosz, więc musiała pracować na dwie zmiany. Jednak ta ciężka sytuacja nie złamała jej hartu ducha. Każdego dnia walczyła o siebie i swojego syna. W moim odczuciu była bardzo silną kobietą. Złamać ją mógł tylko mężczyzna, którego kochała.

Collin dla niej natomiast jest mężczyzną z innego świata. Jest człowiekiem sukcesu, bogaty i bardzo przystojny. Nie szuka miłości, ba nawet już w nią nie wierzy. Kiedy całkiem przypadkiem spotyka Nataszę składa jej kontrowersyjną propozycję. Postanawia jej hojnie zapłacić za pełną dyspozycję. Dziewczyna nigdy nie była panią do towarzystwa, ale nie ma wyboru. Robi to wszystko dla syna. Ta skomplikowana relacja, jednak pójdzie w zupełnie innym kierunku niż oboje się tego nie spodziewali.

Brzmi ciekawie, prawda? I jak najbardziej tak jest. Nie sądziłam, że ta historia wciągnie mnie już od samego początku. Nie spodziewałam się, że w środku znajdę tak emocjonalną historię. Muszę przyznać, że historia Nataszy całkowicie poruszyła moje serce.

Autorka tutaj w świetny sposób przedstawiła emocje i przeżycia głównej bohaterki. Cała jej historia ściska za serce. Kobieta musi radzić sobie sama, aby móc utrzymać siebie i swojego chorego syna. Aby zapewnić mu dach nad głową posuwa się nawet do tego, aby przyjąć propozycję Collina. Mężczyzna natomiast dla mnie był bardzo niestabilną postacią. Czuł jedno a robił drugie.


Książka pochłonęła mnie od samego początku i w zasadzie do momentu kulminacyjnego czytałam z ogromnym zainteresowaniem. Byłam pod ogromnym wrażeniem. Jednak końcówka całkowicie mnie rozczarowała. Nie chodzi tutaj o fabułę, ale o jej przedstawienie. W moim odczuciu została ona potraktowana po macoszemu, bez większego starania się, tak jakby finał pisała całkiem inna osoba. Nie wiem czy jest to tylko moje spostrzeżenie, ale zabrakło mi tutaj jednak kilku rzeczy. Po pierwsze zabrakło mi szczerej rozmowy Nataszy i Collina, w której mężczyzna mógłby jej wyznać jak się czuje po śmierci swojej żony. Zabrakło mi również szczerej rozmowy Collina z jego siostrą. To jak dowiaduje się całej prawdy, jest grubo naciągane. Również to jak odnajduje kobietę jest strasznie przyśpieszone. Zabrakło mi również w tej końcówce szczerej rozmowy pomiędzy głównymi bohaterami. W zasadzie nic sobie nie wyjaśnili. Troszkę się zawiodłam w tym miejscu. Od momentu gdy Natasza opuściła rezydencję Collina książka już straciła jakby swój cały urok. Nie wiem, w moim odczuciu zabrakło jeszcze dobrych kilku rozdziałów. Cała fabuła prowadzona skrupulatnie i powoli, natomiast końcówka zdecydowanie to był szybki maraton, jakby autorka na siłę chciała zakończyć tą historię. Jednak to tylko moja subiektywna opinia.


Mimo wszystko nadal uważam, że jest to bardzo dobra książka. Damm! Przecież ja się nawet popłakałam. Autorka zdecydowanie potrafi uchwycić emocje i sprawić, że czytelnik odczuwa je razem z bohaterem. Koniecznie musicie sięgnąć po tą książkę! Myślę, że z pewnością ta historia was porwie i poruszy i nie patrzcie na moje odczucia co do zakończenia, pamiętajcie, że to tylko moja opinia, a wy końcówkę możecie odbierać całkowicie inaczej.

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: