“(...) istnieją różne rodzaje bólu - stwierdził - Te złe i jeszcze gorsze. Ale czasem te pierwsze mają moc, by odrobinę stłumić drugie. Odwracają uwagę tak skutecznie, że łatwo szukać w nich ukojenia.”

Aubree Sullivan szykowała się właśnie do swojego wymarzonego ślubu. Miała idealnego partnera, malowniczą lokalizację, wymarzoną suknię ślubną i idealną piosenkę na pierwszy taniec. Jednak narzeczony postanowił to wszystko przekreślić, wchodząc w romans z siostrą dziewczyny. Dziś Aubree siedzi w czarnej sukni, na końcu zaproszonych gości i świętuje ślub siostry, który tak naprawdę miał być jej. Wszyscy goście skupiają swoją uwagę na niedoszłej pannie młodej, aż do momentu gdy na ceremonii pojawia się starszy brat pana młodego - Axel Murphy. Wpada cały na czarno wraz ze swoją tajemniczą aurą. Mężczyzny jako jedyny okaże jej wsparcie, a w dodatku wspólnie będą chcieli utrzeć nosa parze młodej.. to się nie może skończyć dobrze. 

“Black roses” to książka inna niż wszystkie, wyróżnia ją nieszablonowa fabuła, zagmatwane wątki i tajemnicza przeszłość. Autorka rozpoczęła tą historię z przytupem, dosłownie pochłaniałam każde kolejne zdanie z ogromną fascynacją. Uwielbiam takie dramatyczne wątki na wejście i skomplikowaną relację z tajemniczym, pociągającym mężczyzną. Nie dość, że świetnie się bawiłam za sprawą lekkiego klimatu i humoru, który wprowadziła autorka, to jeszcze nie mogłam doczekać się tego co jeszcze na mnie czeka. No i to później nadeszło bardzo szybko..

Wyjazd dla mnie zburzył dynamikę akcji, czułam, że zwolniliśmy do minimum. Zabrakło mi szaleństw, adrenaliny i tej spontaniczności, która tak bardzo spodobała mi się w pierwszej części. Jak dla mnie wkradła się tutaj monotonia. Z każdym kolejnym rozdziałem w głowie pojawiało mi się coraz więcej pytań, a odpowiedzi brak. Gdzieś tam z tyłu głowy domyślam się pewnych rzeczy, jednak, aby się przekonać czy mam rację będę musiała poczekać na kontynuację.
 
Bohaterowie przykuli moją uwagę. Zarówno Axel jak i Aubrey to charakterystyczne postacie. Ona jest urocza, przyjacielska i oddana. On ma dobre serducho, jest troskliwy i skrywa kilka mrocznych sekretów. Wspólnie tworzą wybuchową parkę, która z początku namiesza. Później poznajemy ich spokojniejsze oblicza, budują swoją relację i dbają o siebie wzajemnie. Uwielbiam te ich słodkie twarzyczki, choć na ich niegrzeczną wersję również nie mogę narzekać.

Debiut Karoliny bardzo przypadł mi do gustu, ma w sobie to coś. A w szczególności klimat, który ja bardzo lubię .. Fajny, lekki styl autorski sprawia, że ciężko jest się oderwać od książki. Oczywiście nie obyło się bez małych błędów, ale całość oceniam bardzo pozytywnie. Zdecydowanie czekam na więcej!
 
 

Współpraca reklamowa: Wydawnictwo Niezwykłe

Trzymajcie się ciepło!

Ściskam, 

Dominika

Brak komentarzy: