Aleksandra Muraszka i jej najnowsza powieść “Jeszcze raz zaufaj” to romans slow burn, który porusza wiele bardzo trudnych tematów. W dużej mierze ta książka skupia się na skomplikowanych relacjach rodzinnych, nieprzepracowanych traumach oraz problemami z niespodziewanymi atakami paniki. Choć w środku też nie brakuje też ogromnej dawki braterskiej miłości i nowego uczucia, które rodzi się między Asherem i Ellie.
Ogromnym atutem tej historii są postacie, które zostały bardzo dobrze wykreowane. Max totalnie skradł moje serducho. Ja bardzo lubię takie pozytywne, kreatywne, zabawne postacie, które sprawiają, że uśmiech sam pojawia mi się na twarzy. Asher i Ellie również jak najbardziej na plus. Podoba mi się ta lekkość tych postaci, mimo, iż niosą swoje brzemię na plecach to potrafią cieszyć się z małych rzeczy. A to dziś jest najważniejsze.
Podobał mi się również pomysł na fabułę tej historii, to taka świeżość na rynku. Lubię emocjonalne i wzruszające historie, które potrafią złamać serducho. I tutaj zaczynam mieć pewien dylemat, gdyż czytając opinie o tej historii spodziewałam się totalnego rollercoastera emocji, a tak naprawdę dostałam bardzo spokojną historię, w której co prawda pojawiają się wybuchy emocjonalne, jednak nie wywołały one wielkich emocji, na które liczyłam.
Dodatkowo mam mały problem z zakończeniem, z jednej strony jest ono spójne z zachowaniem tego konkretnego bohatera, a z drugiej strony coś jest nie tak. Coś mi nie gra i sama nie wiem z czym mam dokładnie problem. Nie jest to obszerna historia, dostajemy zlepek kilkunastu dni i to zakończenie jakoś dla mnie przychodzi za szybko. Jest bolesne, jednak nie spodziewałam się po nim niczego innego. Może to właśnie w tym jest problem. Nie do końca poczułam te emocje na zakończenie, troszkę mam tak, że były one wymuszone, aby zrzucić bombę na koniec.
Zdaję sobie
sprawę, że jest to początek tej historii, jednak mi tutaj zabrakło
szczerych rozmów między bohaterami. Wiem, wiem.. trudno im otworzyć się
na kogoś nowego, zdaję sobie z tego sprawę. Jednak te dialogi pomiędzy
nimi były trochę ‘puste’, takie bez emocji, bez szczerości. Niestety te
sekrety, tajemnice i liche rozmowy nie sprawiły, że poczułam więź
pomiędzy główną parą, co w tego typu książkach dla mnie jest ogromnie
ważne. Może to jest powodem, czemu nie do końca jestem
usatysfakcjonowana tą historią.
I to nie tak, że ta historia mi się
nie podobała. Jest inna niż książki o podobnej tematyce, które miałam
przyjemność czytać wcześniej. Ja bardzo lubię czuć te potężne emocje,
które biją od bohaterów. Sam styl autorki jest bardzo przyjemny i miły w
odbiorze. Po opiniach liczyłam, że to będzie totalny wyciskacz łez, a
tak nie było. Czy to źle? Nie. Każdemu podoba się coś innego i każdy ma
inną wrażliwość, je po prostu ‘napaliłam’ się na dużą dawkę emocji i
silną więź, której po prostu nie poczułam. Być może w kolejnych
książkach będzie inaczej i będę mogła powiedzieć, że to jest to. Ode
mnie mocna 7. Polecam zapoznać się z tą historią, bo porusza wiele
istotnych kwestii i ma bardzo fajne postacie, które polubiłam od samego
początku.
Współpraca reklamowa: Wydawnictwo BeYa
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: