Cześć! 💍
“Narzeczony
na miesiąc” autorstwa Whitney G. to już kolejna książka autorki, która
wpadła w moje ręce. Tym razem autorka postawiła na wątek fake dating -
zarozumiały szef i asystentka, która ma go po dziurki w nosie. Emily i
Nicholas to bardzo fajny duet. Ona marzy tylko o tym, aby jej szef
zerwał z nią umowę, która łączy ich losy jeszcze przez niezdwa lata. On jest
zauroczony swoją asystentką, a uprzykrzanie jej życia sprawia mu nie
lada frajdę. Los będzie miał dla nich bardzo ciekawe plany i oboje przez
30 dni będą udawać narzeczonych..
Będzie romantycznie, pikantnie
i przede wszystkim zabawnie. Docinki, uszczypliwości i cięty język to
uproszczony opis relacji Nicholasa i Emily. Autorka stworzyła bardzo
ciekawe charaktery, które przykuwają uwagę czytelnika. W środku nie
brakuje dużej dawki humoru, która sprawia, że ta historia wydaje się
bardzo lekka i samo czytanie jej to czysta przyjemność.
Jedyna
rzecz na jaką mogę się poskarżyć to liczba stron. Książka liczy jedynie
172 strony i jest raczej dłuższym opowiadaniem niż typową książką z
rozbudowaną fabułą. Podczas czytania miałam wrażenie, że mam styczność z
uproszczoną wersją tej historii. Wszystko szybko się zaczęło i szybko
skończyło.
Nie było tutaj również żadnego zaskoczenia jeśli
chodzi o fabułę. Od samego początku wiedziałam w jakim kierunku będzie
toczyłą się ta historia. Jednak nie oznacza to, że ta książka mi się nie
podobała. Wbrew pozorom, dla mnie “Narzeczony na miesiąc” to typ
książki, którą zaliczę do mojego comfort book. Nie przeszkadzają mi te
niuanse. Dla mnie ta historia miałą ciekawych bohaterów i mimo wszystko
fajną (choć krótką) fabułę, która podczas czytania sprawiła mi
przyjemność. Dobrze bawiłam się z tymi bohaterami i w moim odczuciu to
jest najważniejsze. Nie ważne, że książka mogłaby być dłuższa o kolejne
sto stron, ja doceniam to co mamy i jestem pewna, że każdy kto będzie
chciał odpocząć przy tej pozycji osiągnie swój cel.
Współpraca: Niegrzeczne Książki
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: