Hej! Dzisiaj wracam do Was po kilkudniowej przerwie. Niestety zatrułam się i cały weekend spędziłam w łóżku. Mam nadzieję, że Wam weekend minął znacznie lepiej niż to było w moim przypadku. Cieszę się, że dzisiaj mogę do Was wrócić z nową recenzją i to nie byle jaką. Magdalena Jarząbek powraca z kontynuacją swojej zabójczej serii.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję Wydawnictwu Videograf.
OPIS OD WYDAWCY
W obliczu zemsty nie ma miejsca na sumienie
Od ostatnich wydarzeń mija kilka miesięcy. Elsa próbuje poukładać swoje
życie na nowo, jednak nie jest to najłatwiejsze zadanie. Wraca z azylu,
którym był dla niej dom rodziców, i stawia czoło przeciwnościom losu. By
nie myśleć o przeszłości, rzuca się w wir przygotowań do najważniejszej
roli życia i wraca częściowo do pracy w hotelu oraz zajęcia, które
przynosi dużo większe korzyści. Nie wie jednak, że niebawem jej spokój
zostanie zaburzony.
Czy nowy wspólnik ojca zagraża jej bezpieczeństwu?
Czy Elsa zrobi to, o co on poprosi?
Alexander jest beztroskim właścicielem dobrze prosperującej firmy, która
jest jego oczkiem w głowie. Nie przywiązuje się do rzeczy ani do ludzi.
Jego dotychczasowe życie zmienia jeden telefon, który sprawia, że
przeszłość zaczyna się o niego dopominać…
Czy spłaci zaciągnięte niegdyś długi?
Jaki związek ma to wszystko z Elsą?
RECENZJA
“Zabójczy
blef” jest książką której nie mogłam się doczekać. Zakończenie
“Zabójczego piękna” całkowicie wbiło mnie w fotel i już wtedy widziałam,
że ta seria od Pani Magdaleny będzie inna niż wiele książek jakie do
tej pory miałam przyjemność czytać. Z pewnością jest to romans, jednak z
dużą nutą zagadki kryminalne i głównym motywem zemsty.
Z
bohaterami tej części spotykamy się kilka miesięcy później. Elsa usilnie
przygotowuje się do swojej nowej roli. Stara się odbudować swoje życie,
po tym jak potoczyła się jej relacja z Chrisem. Kobieta postanawia
wyprowadzić się od rodziców i rozpocząć pracę nad zbudowaniem azylu dla
swojej pociechy. W małym stopniu powraca również do pracy w hotelu.
Jednak w jej życiu pojawi się nowy mężczyzna - Aleksander. Beztroski
właściciel dobrze prosperującej firmy. Jeden telefon całkowicie zmieni
jego życie. Przeszłość zawsze zapuka w najmniej spodziewanym momencie.
Jaki wpływ na kobietę będzie miało pojawienie się nowego mężczyzny?
“Czułem, że moje serce właśnie umarło..”
Pierwsza
część tej serii nakierowała mnie do tego, aby w tej historii nie ufać
nikomu i niczemu. Pojawienie się nowych bohaterów wróżyło nic innego jak
nowe tajemnice i zagadki do rozwiązania. Wyłaniają się nowe powiązania i
układy. Tym razem do każdej postaci podchodziłam z ogromną rezerwą,
wiedziałam, że tutaj może się wszystko wydarzyć.. i uwaga, nie pomyliłam
się.
Elsa w tej odsłonie podobała mi się o wiele bardziej niż w pierwszej serii. Chociaż i tam, byłam pod wrażeniem tego, że potrafiła pokazać pazur. Tutaj jednak kobieta ma dwie twarze. Potrafi być zarówno czuła, opiekuńcza i troskliwa oraz zarozumiała, władcza i pewna siebie. Po raz kolejny los nie był dla niej łaskawy, a ta jak lwica walczyła o siebie. Zdecydowanie jest moją ulubioną postacią tej serii. Nie zawiodła mnie w pierwszej odsłonie i również tym razem jestem pod ogromnym wrażeniem, tego jak spójna jest ta postać, mimo tego iż ma dwa oblicza.
Największą
zagadką tej książki była postać Alexandra. Od samego początku
wiedziałam, że jego pojawienie się nie było przypadkowe (choć teraz mam
wrażenie, że w tej książce nic nie dzieje się bez powodu). Był on bardzo
tajemniczy i pociągający równocześnie. Największą tajemnicą mężczyzny
był dług, który musi spłacić. Jego relacja z Elsą od samego początku
bardzo mi się podobała. Więź pomiędzy nimi rozwijała się powoli i
budowana była od podstaw. Dla Alexa miało to ogromne znaczenie, ponieważ
wcześniejsze relacje mężczyzny opierały się raczej na szybkich
numerkach.
Już bez zbędnego spoilerowania przyznam, że autorka po
raz kolejny potrafiła mnie zaskoczyć. Kontynuacja losów bohaterów mi
osobiście bardzo przypadła do gustu. W środku ciągle coś się dzieje i
tej historii nie da się czytać spokojnie. Manipulacja, sekrety, układy
tutaj są na porządku dziennym. Muszę przyznać, że czytając tą historię
byłam pewna, że autorka nie będzie wstanie przebić finału pierwszego
tomu. A tutaj proszę. Po raz kolejny zbierałam szczękę z podłogi. Jestem
pod wrażeniem, tego jak dobrze ta historia została napisana. Już
wcześniej wspomniałam, że mam wrażenie, że tutaj każda postać, każda
sytuacja jest dokładnie przemyślana. W środku nie ma miejsca na
przypadek, przez co książka wciąga już od pierwszych rozdziałów. Od niej
nie można się oderwać, dlatego ja polecam wam ją gorąco i sama zacieram
ręce by zabrać się już za trzecią część “Zabójcza prawda”, która swoją
premierę będzie miała już za niedługo.
“Byłam pionkiem, który trzymał w garści, i na szczęście to już jest tylko nieprzyjemnym wspomnieniem”.
Trzymajcie się ciepło!
Ściskam,
Brak komentarzy: